wtorek, 28 sierpnia 2012

Zgubny trop I



Luna obudziła się rano tuż przed zachodem słońca. Przetarła oczy i wyszła na zewnątrz. Niebo zieleniło się, a wiatr lekko wiał z zachodu. Listki tańczyły, a cała kraina dopiero budziła się do życia. Lunia nie lubiła czekać aż wszyscy wstaną. Postanowiła sama obudzić resztę swojej rodziny.
- Mamo, tato, wstawajcie!- rozległ się głos lwiczki po całej podziemnej jaskini.
Królowa ziewnęła i szturchnęła męża, że ten przebudził się.
Zagus niechętnie spojrzał na Talę jednym okiem, ale zaraz je zamknął.
Tala westchnęła i wstała.
- Znasz ojca, kiedy tylko może to śpi- oznajmiła.
- Jeżeli ma taką ochotę to nie budźmy go- odparła Luna ciągnąc mamę za łapę.
- Dokąd mnie prowadzisz?- zapytała Tala.
- Muszę ci coś pokazać. 
Luna wyszła razem z mamą na dwór. 
- Spójrz- wskazała łapą- Słońce wschodzi tam, a zachodzi tam.
- To racja- odparła Tala.
Luna zamyśliła się i zapomniała co chciała powiedzieć dalej.
Tala spojrzała na nią wyczekująco.
- Zapomniałam co chciałam powiedzieć- zaśmiała się Luna.
- Powiesz mi jak sobie przypomnisz- oświadczyła mama i polizała córkę po głowie.
Luna wiedziała co ma zrobić. Iść do Pami. Po drodze przypomniała sobie co chciała powiedzieć mamie. Nie miała chęci wracać tam, żeby jej to tłumaczyć. Powie to swojej przyjaciółce.
Pami akurat spała. Luna ukradkiem obudziła ją.
- Co jest?- zapytała przez sen.
- Psst! 
Pami otworzyła oczy szerzej. 
- Chodź ze mną na dwór- odparła- Muszę ci coś pokazać.
Lwiczki wyszły przed dom Pami.
- O co chodzi?
- Znalazłam czyjś trop. Chciałam o tym powiedzieć mamie, ale tak ją zagadałam o jakimś słońcu, że sama zapomniałam o co chciałam zapytać.
- Co w związku z tym- spytała Pami spoglądając na Lunę.
- Chcesz się wybrać ze mną na poszukiwanie sprawcy?
- Nie...- ziewnęła Pami- Chcę spać.
Luna spojrzała na nią błagalnym wzrokiem, że Pami zgodziła się.
- Mamy niewiele czasu, bo jak moi rodzice zorientują się, że mnie nie ma wpadną w szał- odparła.
- Moi i tak się tym nie przejmują. Myślą, że jestem na tyle duża żeby sobie poradzić w każdej sytuacji.
Lwiczki poszły mokrymi śladami z błota i kawałkami piór.
Nie wiedziały dokąd prowadzi. Szły tak przez godzinę.
- Luna ja nie wytrzymam- odrzekła Pami.
- Co się dzieje?- zapytała ostrożnie.
- Pić mi się chce- odparła Pami.
- Tam jest mały strumyczek, tam ugasisz pragnienie- powiedziała Luna biegnąc w stronę płynącej rzeczki.
Obie napiły się. Zrobiły sobie odpoczynek przed dalszą wyprawą.
- Spójrz!- krzyknęła Pami- Tutaj trop się urywa! I co my teraz zrobimy? Nawet nie wiemy jak wrócić!
Luna również się spłoszyła. 
- Nie martw się, jakoś sobie poradzimy.
Zaczęła rozglądać się panicznie.
- Tylko spokojnie, na pewno jest gdzieś ten trop, przecież możemy wrócić się po nim- odparła.
Spojrzały za siebie, ale błotne ślady już wyschły...

2 komentarze:

Co myślisz? : )