niedziela, 2 września 2012
Zgubny trop II
Lwiczki rozglądały się w pośpiechu na różne strony.
- Wielkie dzięki- odparła Pami.
- To moja wina?- zdziwiła się Luna.
- A czyja? Kto chciał się wybrać na super przygodę?
- Nie miałam pojęcia, że wydarzy się coś podobnego!- krzyknęła.
- Następnym razem przemyśl kilka razy za nim coś zrobisz! Tak samo jak z Michaelem!- odrzekła Pami.
- Czy to wyzwanie?!- zdziwiła się oburzonym tonem Luna.
- Dobra, nie prowadźmy dalej tej rozmowy, bo jeszcze się pokłócimy- powiedziała Pami zatykając uszy- Najpierw zanim to nastąpi- spojrzała na nią- Znajdźmy drogę powrotną.
- W takim razie nie chcę się zadawać z marudą!- odparła Luna zadzierając nos do góry.
- Kto jest tą marudą? Ja?!
- Nie, może jeszcze ja- wrzasnęła Luna.
- A ja nie chcę się zadawać z krzykaczką, która ciągle patrzy żeby jej było najmilej, a nie na innych!
Luna zaczerwieniła się ze złości. Każda z lwiczek poszła w swoją stronę, nawet się nie oglądając za siebie.
Luna usiadła i wyrwała trawę. Nie wiedziała, że wydarzy się coś podobnego. Że straci najlepszą przyjaciółkę.
Przecież jest mnóstwo innych osób podobnych do Pami, ale żadna nie jest taka sama...
- Kto by się chciał kolegować z marudą- wypaliła Luna i wstała- Wcale nie myślę tylko o sobie. Nie obchodzi mnie jej opinia. Właściwie to ona strasznie się rządzi. A ja nic na to nie poradzę, że jestem wrażliwa. I jak ktoś mnie zdenerwuje to nie obejdzie się bez krzyku.
Luna miała chęć przygadać jeszcze raz Pami, ale postanowiła, że już nie będzie to konieczne. Po za tym nie miała pojęcia, gdzie znajduje się jej... była przyjaciółka.
Postanowiła nie odzywać się już do niej nigdy więcej.
Szła teraz przed siebie mimo, że nie miała pojęcia dokąd się kieruje.
Szkoda, że nie widziała ani odrobiny skrawka Rajskiej Ziemi.
Lepiej by było jej dojść do celu gdyby wiedziała, gdzie podążać.
Po kilku krokach w nieznane cofnęła się. W pewnym momencie zaczęła żałować, że pokłóciła się z Pami. We dwójkę lepiej by było szukać domu.
No ale cóż. Miałaby teraz ulegnąć i przeprosić? Przecież nie ona zaczęła tą kłótnię.
Westchnęła i zrobiła krok do przodu. Nagle poczuła jakby ziemia zatrzęsła się pod jej łapami.
Przybliżyła ucho do podłoża i w tym momencie usłyszała okropne śmiechy.
Nie miała już więcej wątpliwości. To były hieny. Prawdziwe hieny podążające ku niej.
Kurz, który miały pod swoimi nogami był jeszcze bardziej przerażający, a wystawione kły oraz język nie zapowiadały niczego niż atak.
Luna w sekundzie zerwała się i zaczęła uciekać w odwrotną stronę.
Nie miała tyle siły, żeby przed nimi uciekać, więc skręciła w zarośla.
Obejrzała się za siebie, a wtedy wielka czarna łapa chwyciła ją za ogon.
Zaczęła krzyczeć i z całej siły ugryzła rękę wroga. Hiena zapiszczała z bólu, ale zza niej wyłoniły się dwie następne.
Księżniczka nie czekała na zaproszenie i dalej gnała. Po drodze niespodziewanie napotkała Pami.
- Gdzie tak pędzisz?- zakpiła sobie lwiczka.
- Nie gadaj tylko uciekaj!- krzyknęła Luna.
Pami spojrzała w chmarę dymu, a w niej spostrzegła trzy żółte pary oczu.
Zaczęła cała się trząść. Znieruchomiała i nie potrafiła się ruszyć.
Ciężkie kroki zbliżały się nieustannie. Luna odwróciła się i zobaczyła ją stojącą na przeciw biegnących hien.
Pobiegła szybko i pociągnęła ją za sobą w ostatniej chwili.
Zęby jednej z hien zacisnęły się na miejscu, gdzie przebywała poprzednio Pami.
Wskoczyły na niższe z drzew i przeczekały aż hieny sobie pójdą.
Po kilku minutach znudziło im się czekanie na lwiczki i odeszły oglądając się raz po razie.
Obie zeskoczyły i wpadły sobie w ramiona.
- Luna, przepraszam. Nie powinnam mówić tak do ciebie.
- Ja też. Zdałam sobie właśnie sprawę jaka jesteś dla mnie ważna.
Lunie popłynęły łzy. Pami również się zasmuciła i próbowała ją pocieszać.
- Chodź, wracajmy już do domu.
- Ale dokąd mamy iść.
- Przecież stąd widać już nasz wodospad- oświadczyła lwiczka.
Luna również go zauważyła.
Doszły do Rajskiej Ziemi, a ku ich zdziwieniu nikt jeszcze się nie obudził.
A mówiąc ''nikt'' mam na myśli innych niż Zagusa. On wstał wcześniej, co nie było w jego stylu i widział powrót lwiczek.
- Luna, gdzie byłaś?- zapytał poważnie.
Obie odwróciły się za siebie, a za nimi stał potężny, brązowy lew.
- Tato ja... byłam na jagodach z Pami- szybko oświadczyła.
- Dziwne, że nie widzę z wami ani jednej- zauważył z lekkim uśmiechem.
- Bo wszystko zjadłyśmy- dodała Pami- Nie miałyśmy koszyka, więc przyniosłyśmy je w naszych brzuchach.
Nagle brzuch Pami wydał dziwny dźwięk.
Obie zrobiły głupie miny do taty Luny.
- Hahah, a wiać nadal jesteście głodne!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajne!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, naprawdę super!
OdpowiedzUsuńW Twojej ankiecie zagłosowałam na więcej notek z Otty, bo bardzo lubię jak piszesz o ich wrogości! Napisz chociaż jedną nocię jeszcze!
PS wspaniale komponujesz zdania.
Super ^^
OdpowiedzUsuńOczywiście, że napiszę o Otty, to jest jedna z najważniejszych postaci ;D
OdpowiedzUsuńKolejna notka będzie na pewno o niej :))
Super notka:)
OdpowiedzUsuń