sobota, 24 sierpnia 2013

Błękitna Ziemia

Luna schroniła się w kamiennej grocie przed błyskawicami. 
,, Pięknie, jeszcze tylko tego brakowało''- pomyślała.
Jaskinia Eude była coraz bliżej, lwicy wydawało się, że wykonuje ona dziwne ruchy. Zupełnie jakby się przemieszczała. 
- To tylko złudzenie- dodawała sobie otuchy. 

- Ścieżka Zguby?- powtórzyła Pami spoglądając na niego szeroko otwartymi oczami.
- Nie ja ustalam nazwy, nie patrz na mnie- oburzył się lew.
- Nie o to chodzi! Po prostu czuję, że nie powinniśmy tamtędy iść. Zawróćmy!
- Stracimy zbyt dużo czasu i wtedy już na pewno nie znajdziemy Luny- powiedział Stiver.
- A tam- kremowa wskazała drogę przed nimi- Tam stracimy życie. Nie piszę się na coś takiego.
- Oj wyluzuj, nie będzie aż tak strasznie, nazwa to tylko nazwa.
- Dolina Śmierci to też tylko nazwa, a tyle ma wspólnego z tym określeniem. Tam straciłam kumpla.
Stiver spojrzał w dół, jakby kamyki po których stąpał stały się nagle tak interesujące. Pami dyszała ciężko. Co chwilę oglądała się za siebie. Mgła coraz szybciej pokrywała drogę skąd przybyli. 
- Zaraz nie będziemy wiedzieli jak wrócić- oświadczyła.
- Nie wracamy- zaprzeczył Stiver.
- Jak to nie?
- Z tego co wiem Ścieżka Zguby jest bardzo krótka, tyle, że nigdy nie wiadomo co można na niej zgubić, ale to nie ważne- zbagatelizował.
,, Można zgubić siebie, a co innego ty durniu''- chciała powiedzieć Pami, ale jednak się powstrzymała.
Lew spojrzał na nią z wyczekiwaniem. Ona pokiwała głową, ale ruszyła za nim w ciemność.

Ulewa ustała, a niebo zaczęło się przejaśniać. Luna ziewnęła i przeciągnęła się. 
,, No to czas na dalszą wędrówkę''- pomyślała.
Usłyszała nagle czyjeś kroki. Spojrzała w tamtym kierunku. Pagórek wydawał się być osamotniony, ale lwica była pewna, że ktoś tam jest. Nastawiła uszu i zbliżyła się. Zmrużyła powieki i z wyczekiwaniem gapiła się na oświetlone słońcem wzgórze. Kroki były coraz wyraźniejsze i nie pojedyncze. Cofnęła się. Serce zaczęło jej walić, każda sekunda oczekiwań była nie do zniesienia. Wreszcie na szycie ukazało się kilka postaci. Na czele stał śnieżny lew. Spojrzał na Lunę. Ta zaś spłoszyła się i przeniosła wzrok na lwicę równie białą.
- Witaj- odparła nieznajoma.
- Kim jesteście?- zapytała Luna.
- Władcami Błękitnej Ziemi- powiedział lew, który stał na czele- Jestem Tolo, to moja żona Lati a to nasz syn Cravin. 
Luna skierowała swoje niebieskie oczy w stronę młodego lwa, który ukazał się zza władców. Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. 
- Może Cravin cię oprowadzi?- zaproponowała Lati.
- Chętnie- odrzekł lew i podszedł do zmieszanej księżniczki. 
- Ale ja nie mogę zostać chwili dłużej, mam sprawy do załatwienia- stwierdziła szeptem Luna.
- Chwilę chyba możesz zostać?- spytał lew- Jestem Cravin, ale mów na mnie Crav.
- Nazywam się.... Może później powiem. 
- W takim razie co tu robisz?- zapytał biały lew.  
- Nie zrozumiałbyś dlaczego tu jestem i co tu robię. Proszę nie pytaj więcej- powiedziała Luna.
- Jeżeli to jakiś kłopot to nie będę pytał- odrzekł Crav. 
Królowie odeszli wraz ze stadem. Zapadła niezręczna cisza.
- W takim razie chodź- zaprosił Cravin.
Lwica ruszyła za nim. Szli wąską ścieżką. Dookoła było pełno pachnących kwiatów. Korony drzew były w kolorze liliowym. 
- Jak tu pięknie!- odrzekła Luna.
- To jeszcze nie koniec- odparł lew.
Zaprowadził księżniczkę nad małe jeziorko. Ona jakby nie wiedząc o co chodzi skierowała na niego wzrok.
- Nie patrz na mnie, tylko do góry- powiedział uśmiechając się.
Luna zrobiła to co chciał i oniemiała. Ogromny wodospad spadał w dół i chlupotał radośnie wpadając do jeziorka. 
- To najpiękniejsza rzecz jaką w życiu widziałam- przyznała. 
- Miałaś mi coś powiedzieć- przypomniał Cravin.
- Acha, jak się nazywam- przytaknęła- Jestem Luna, księżniczka Rajskiej Ziemi. 
- To ty?- zdziwił się lew.
- Skąd o mnie słyszałeś?
- Nie znam lwa, który o tobie nie słyszał- zaśmiał się.
Lwicy przeszło przez myśl, że może on będzie wiedział jak najszybciej dostać się do Jaskini Eude.
- Hej, a może wiesz jak najszybciej dojść tam- wskazała grotę w oddali.
- Trzeba iść przez Równiny Wiecznych.
Lunie ciarki przeszły po plecach. Przecież Xenna ostrzegała ją przed tym miejscem.
- Może jednak nie...- zaczęła.
- To dobry pomysł- oświadczył lew spoglądając na nią.

Pami i Stiver postanowili zrobić sobie krótki odpoczynek.
- Nie chcesz może zamieszkać na Rajskiej Ziemi?- zapytała nagle kremowa.
- Nie wiem czy mogę- odrzekł lew.
- Przecież nikt ci nie zabroni.
- Jestem wolnym lwem, nie mieszkam na żadnej Ziemi, może tak niech pozostanie- powiedział spoglądając na nią- Czemu mi to proponujesz?
- Właśnie z tego powodu- odparła Pami.

-----------------------------------------------------
* Zmieniłam wygląd postaci w zakładce Bohaterowie, na nieco starsze- młodzież.
* Czytajcie ogłoszenia! : )

sobota, 10 sierpnia 2013

Ścieżka Zguby

Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.

                                        [ Rajska Ziemia ]

Unis siedziała przy stole w Królewskiej Grocie. Głowę miała podpartą łapami. Wyglądała marnie. Satha również nie była w lepszym stanie. Spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem.
- Królowie nie wiedzą o jej zniknięciu- powiedziała dla otuchy.
- Ale się dowiedzą- odparła brązowa nie podnosząc wzroku na matkę- Na Rajskiej Ziemi już się wypytują, gdzie jest Luna. Muszę kłamać, że jest ciężko chora i nie może wychodzić na podwórko. Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa. Po za tym ostatnio był tu Michael.
- Był?- zdziwiła się Satha.
Unis uniosła głowę i spojrzała na nią ciężko.
- No był tu, wtedy ja tak rozpaczałam i latałam po domu jak szalona. Pewnie już wygadał to wszystkim, pewnie wszyscy myślą, że się nad nią znęcamy.
- On taki nie jest.
- Skąd możesz wiedzieć? 
- Bo wiem, że to jest dobry lew- zapewniała Satha.
Pogłaskała ją po głowie i wyszła.

                                              [ Luna ]

Nie zapowiadało się na koniec wędrówki Luny. Lwica była już bardzo zmęczona. Jej oczy nie szkliły się i nie tryskały radością jak za dawnych czasów. Już dawno zrezygnowałaby gdyby wiedziała, że czeka ją jeszcze tyle nieprzyjemnych wydarzeń. 
Nastawała noc. Gwiazdy powoli zaczynały pokrywać czarne niebo. Księżyc świecił mocniej niż zwykle, dzięki temu Luna widziała którędy wędruje. 

                                         [ Tala i Zagus]


-Nie mam pojęcia co się dzieje z Luną, martwię się o nią- rzekł Zagus. 
On i Tala właśnie dochodzili do Doliny Mezji.
- Spokojnie, jest pod opieką najlepszych opiekunek, nic jej nie będzie. Nie panikuj już tak. 
- Mam nadzieję. 
- Dużo razy zostawała sama. 
- Ale nie aż tak długo- Zagus był niepewny.


Przed nimi ukazała się postać bardzo starej lwicy. Ukłoniła się i skinęła na nich głową aby weszli do środka. Pomieszczenie było ozdobione mnóstwem bogato zdobionych, wartościowych rzeczy. Lew domyślał się, że to być może z tego powodu stara lwica obserwuje ich kontem oka. Nie mieli zamiaru nic kraść. 
- Jestem Okala, witam w Domu Snów...

                                           [ Pami i Stiver ]

- Tak się cieszę, że wreszcie mogę przeżyć z kimś przygodę!- wołał Stiver. 
- Trochę ciszej, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć- szepnęła młoda lwica.
- A właśnie, że- powiedział dokańczając krzykiem- Wszyscy!
Pami skarciła go wzrokiem.
- Spokojnie, już nie będę, bo jeszcze każesz mi się wynosić.
- Tego bym nie zrobiła z byle powodu- odparła kremowa i spuściła głowę.
- Co jest?- zapytał lew z troską w głosie.
- A co jeśli Luny nie odnajdziemy na czas?- zapytała spoglądając na niego.
- Nie martw się, zaraz się z nią spotkamy- zapewnił.
- Nie sądzisz, że z nas nietypowa para?- zaśmiała się Pami, a na jej pysku pojawił się cień uśmiechu.
- Będziemy stanowić wyjątek od reguły- stwierdził.
Zapowiadała się burza. Słychać było pierwszy grzmot, któremu od razu towarzyszyło błyśnięcie. 
- Robi się nieprzyjemnie- odparł Stiver spoglądając w niebo- Musimy się gdzieś skryć!
Pociągnął za sobą lwicę. Schronili się pod grubym drzewem. Jego korona miała na sobie tyle liści, że nie przepuszczała ani kropli.
- Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa?- spytała Pami.
- Sam nie wiem, może do rana.
Już miała na końcu języka to, co sądzi o jego żartach w takich sytuacjach, kiedy odwróciła się do niego, styknęli się nosami. Z początku zapadła cisza, ale Pami szybko spłoszyła się i oddaliła od niego. Na jej pysku dostrzec było rumieńce. Stiver nadal nie odrywał od niej oczu.
- Przypadek? Nie sądzę- odrzekł uśmiechając się.
- Nie wygłaszaj mi kazań. Nienawidzę tego- odparła. 
Ale jej głosie nie było słychać złości, raczej smutek. Młody lew aby nie wchodzić w kłótnię odwrócił wzrok i położył głowę opierając ją o łapy. Spojrzał przed siebie i nagle gwałtownie wstał.
- Co się stało?- zapytała Pami.
- Chyba idziemy w złą stronę- sprecyzował szeptem, a głośniej dodał- To Ścieżka Zguby. 

---------------------------------------------------------
Tak poprzeskakiwałam, bo chciałam pokazać co się u innych dzieje ; )