wtorek, 30 października 2012

sobota, 27 października 2012

Podstęp I

Rankiem Luna sama siedziała nad rzeczką prowadzącą od wodospadu. Ujrzawszy w oddali Michaela zerwała się, ale zaraz usiadła.
- Co ja mu powiem?- zastanowiła się- Przecież nie przyjdę tak po prostu do niego bez żadnego dobrego tekstu.
Obserwowała go przez dłuższą chwilę i pytała się czy o niej pamięta czy nie zapomniał. Dawno temu ze sobą rozmawiali. ,,
Może nawet zdziwi się kto to do niego przyszedł i zapyta kim jestem?''- To była najgorsza myśl Luny. Postanowiła jednak zabrać się w garść i podejść do niego.
Szła powolnym krokiem, cichym i spokojnym. Michael odwrócił się, a ona stanęła jak wryta. Po chwili jednak uśmiechnął się. 
,, Jednak mnie pamięta''- ucieszyła się w duchu i odwzajemniła uśmiech.
Poszła teraz szybszym krokiem w jego kierunku.
- Cześć, Luna- przywitał się- Dawno cię nie widziałem. Co tam?
- A... dobrze. Coraz więcej mam znajomości. Niedawno poznałam pewną lwiczkę o imieniu Imsi. Bardzo miła jest.
- To fajne, a jak tam z Pami.
- Świetnie, a dlaczego by nie? 
- Widziałem ją spacerującą całkiem samą po Diamentowym Wzniesieniu.
- A dlaczego...- ale nagle sama sobie odpowiedziała- Przecież po nią nie przyszłam! Jak mogłam zapomnieć. Co dzień rano przychodzą do jej domu. Dziś zapomniałam... 
- Przecież każdemu może się zdarzyć- uspokoił ją lewek.
- Racja. Przecież nie będzie się gniewać, jest bardzo rozsądna, ale już może pójdę jej poszukać. Jeszcze pomyśli, że mi na niej nie zależy.
Pożegnała się i pobiegła na Wzniesienie. Po drodze napotkała wzrokiem Imsi.
Zatrzymała się i podeszła do niej.
- Cześć- zawołała lwiczka z daleka.
- Co tutaj robisz?- zapytała Luna.
- Wącham kwiatki. Każdy ma różny zapach, zobacz. Mimo, że są tego samego gatunku, każdy ma inny zapach.
- Nie, akurat teraz nie mam czasu. Spieszę się by poszukać...
- Pami?- zgadła Imsi.
- Skąd wiesz?
- Daj spokój, Luna. Dlaczego ci na niej tak zależy?
- Bo to moja przyjaciółka i codziennie ją rankiem odwiedzam, a dziś zapomniałam. Chcę wiedzieć czy wszystko w porządku.
- Jeżeli z niej taka przyjaciółka to dlaczego ona nie przyszła do ciebie?- zauważyła lwiczka.
- Racja... przecież cały czas do południa siedziałam w domu. Mogła do mnie przyjść, a nie ja do niej. Kiedyś tak było, że zaspałam i to właśnie Pami mnie pierwsza odwiedziła.
- Właśnie, jeżeli jej naprawdę na tobie by zależało nie potraktowałaby cię w taki sposób. Co ty masz wiecznie ruszać tyłek i zasuwać do niej?
- No chyba nie...- przytaknęła speszona Luna.
- Właśnie, ty masz wszystko pierwsza robić, bo jej się nie chce wstać? Jeżeli taka jest wasza przyjaźń to przepraszam bardzo- powiedziała Imsi wstając.
- A wiesz? Masz rację. Co jest dosyć dziwne... ale ją masz. Pami nie zachowywała się należycie.
Imsi uśmiechnęła się pod nosem.
- To co robimy?- spytała pełna nadziei.
- Nic mi się nie chce. Po tym co się przed chwilą dowiedziałam chcę mieć chwilę spokoju. Najlepiej chciałabym zakopać się pod ziemię.
- Ale dlaczego ty masz się wstydzić lub mieć poczucie winy? 
Lunie teraz kręciło się w głowie. Nie miała pojęcia jak postąpić, a Imsi zaczęła się niecierpliwić.
- Posłuchaj, albo o niej zapomnisz albo ona zrobi to samo- odparła odchodząc.
- Czekaj!- krzyknęła Luna- Masz stuprocentową rację i nie mam zamiaru zadawać się z kimś takim.
- Słuszny wybór...- rzekła Imsi z podejrzanym uśmieszkiem.

niedziela, 21 października 2012

Czy to znaczy koniec?


 Pewnego ranka to Pami odwiedziła swoją rówieśniczkę Lunę. 
- Cześć, co tu robisz?- zapytała zdziwiona Luna takim odwrotem sytuacji.
- Postanowiłam zabawić się w ciebie- zaśmiała się- No chodź już!
Wyszły ze skały pod wodospadem. Luna nabrała powietrza i odetchnęła.
- Ależ cudowny ranek- odparła. 
Niebo było różowe. Słońce wschodziło, ale Luna nie czekała aż to nastąpi. Zeskoczyła z kilku kamieni i wskoczyła na małą górkę. Wyjrzała zza niej i  ujrzała mnóstwo lwic i lwiątek. Uśmiechnęła się, ale skierowała się w innym kierunku. Nie potrzebowała nowych znajomości. Lubiła je zawierać, ale najważniejsza dla niej była jej własna przyjaciółka- Pami. 
- To co robimy?- spytała.
- Miałam się o to samo zapytać. Może wybierzemy się w poszukiwaniu przygody?- zaproponowała.
Luna stanowczo pokiwała głową.
- Nie mam ochoty. Pamiętasz jak nasze wyprawy się kończyły. A no właśnie, jak tam u ciebie?
- Dobrze- powiedziała ze zdumieniem Pami.
- Chodzi mi o siostrę. Jak tam, zaś cię zaczepia czy co?
- Nie, ale jestem bardzo zaskoczona. Nawet mnie unika w pewnym sensie i bardzo dużo czasu spędza z matką. Teraz ją męczy- zaśmiała się.
- Wreszcie się skończyło, co nie?- uśmiechnęła się Luna.
Pami położyła się na ziemi.
- Racja- odparła oddychając głęboko.
Nagle obie usłyszały czyjeś śmiechy i ujrzały biegającą małą lwiczkę.
Przyjrzały się, ale ona bawiła się zupełnie sama.
- Dziwne co nie?- zapytała Pami.
- No co? Nie ma się z kim bawić, więc bawi się sama ze sobą.
- I ciebie to nie bawi?- powtórzyła chichocząc.
- Wcale to nie jest śmieszne- powiedziała Luna i ruszyła w jej stronę.
Lwiczka spostrzegła przyjaciółki i uśmiechnęła się.
- Cześć!- zawołała rozpromieniona.
- Witaj- odparła Luna.
Szturchnęła Pami dość mocno.
- No co? Nie będę się z nią witać.
- Choćby z grzeczności- syknęła.
Pami przewróciła oczami i uśmiechnęła się do niej.
- Zadowolona?- szepnęła do Luny.
- Bardzo- odparła.
- Mam na imię Imsi, miło mi was poznać-rzekła.
- Może chcesz się z nami pobawić? Co lubisz najbardziej?- zaproponowała Luna.
Pami zrobiła błagalnie oburzone oczy w jej stronę, ale księżniczka nie zwróciła na to uwagi.
- Oszalałaś?- zapytała.
- Dlaczego?
- Miałyśmy być nie skłonne do znajomości, a ty jednak do tego jesteś!
- Przestań, przecież ona jest fajna. Przekonasz się.
Luna pobiegła za Imsi i zawołała Pami.
- Ja tu zostanę!- oświadczyła.
Oparła się o kamień i przyglądała się wspaniałej zabawie jej przyjaciółki z jakąś nieznajomą. Długo tak trwała ta chwila ich zabawy. Pami siedziała cały czas i zastanawiała się czy nie dołączyć. Po jakimś czasie Luna zapomniała o niej i skupiła się tylko na Imsi. Lwiczka postanowiła wstać, ale zaraz cofnęła się. 
Na następny dzień nie zastała Luny w swoim domu.
- Mamo, czy przypadkiem nie było tu...
- Luny?- zapytała Kama- Nie, nie widziałam jej.
Pami spochmurniała. Wyszła i ujrzała Imsi bawiącą się jak gdyby nigdy nic z Luną. Spiorunowała ją wzrokiem i zacisnęła zęby.
- Złodziejka przyjaciółek- szepnęła do siebie- Może Lunie lepiej się z nią spędza czas?
Odwróciła się i poszła.
- Spójrz! Tamta chmura wygląda zupełnie jak mały zajączek!- powiedziała Luna wskazując palcem.
- Rzeczywiście, a tamta jak stado zebr!- przytaknęła Imsi.
Luna uśmiechnęła się i położyła na trawie. Nagle jednak wstała.
- A gdzie jest Pami?- spytała szybko- Nie widziałam gdzie wczoraj poszła. Dziś jej też nigdzie nie widzę.
- Ja też... Ale nie zawracajmy sobie nią głowy!- odparła- Chodź! Pokażę ci coś...

--------------------------------------------------------------
Teraz rozstrzygnięcie quizu! 



wtorek, 16 października 2012

Wiadomość



Lwiczka jak zwykle miała dobry humor. Niestety to nie potrwało długo. Na dworze było potwornie zimno i wiał silny wiatr. Szare chmury zgromadziły się na niebie jak nieprzenikniona mgła. Gdzieniegdzie widać było jakiś kawałek niebieskiego nieba, które starało się objąć cały obszar. Szarość nie pozwalała na to. Luna chciała jak najszybciej skorzystać ze spokojnej pogody, jaka jeszcze się utrzymywała. Uśmiechnęła się do siebie i wybiegła więc z groty pod wodospadem i przeciągnęła się. ,, Pięknie''- pomyślała. Słońce wyjrzało zza chmury i oślepiło ją. Zmrużyła oczy i dostrzegła kogoś podążającego w jej stronę. Nie potrafiła określić kto to, ale znajomy głos doprowadził ją do porządku.
- Dobrze, że już jesteś na nogach- oznajmiła Satha.
Luna parsknęła.
- A czemu nie? Chcę skorzystać z tego, że jeszcze nie leje- oświadczyła podskakując radośnie. Satha jednak chwyciła ją za grzbiet.
- Pamiętaj- przestrzegła- Jak już będzie się zbliżać ulewa lub burza to masz szybko wracać, jasne?
- Tak, oczywiście- powiedziała Luna odchodząc.
Obejrzała się po jakimś czasie za siebie, ale Sathy już tam nie było.
,, Dziwne... ona zawsze znika w dziwnych okolicznościach''- pomyślała.
- No nic!
Pierwsze gdzie się skierowała to był dom Pami. Stanęła przed nim i odparła, że nie będzie jej przeszkadzać. Po za tym woli przez jakiś czas zostać sama.
Chmury coraz bardziej zachodziły na niebo, a Rajską Ziemię pokryła ciemność.
Luna zaczęła się rozglądać, ale nic nie widziała. Deszcz zaczął powoli opadać na ziemię, a po pewnym czasie zamienił się w ulewę. Księżniczka spostrzegła w oddali skałę. Pobiegła w jej kierunku i skryła się tam. Było dość ciasno, ale lwiczce to nie przeszkadzało. Długo siedziała tam zanim deszcz przestał tak szaleć. Uspokoił się, ale burza dopiero w tym momencie zaczęła pokazywać swoją moc. Błyskawice migotały na całe niebo, a wiatr wiał niemiłosiernie. Luna schowała się głębiej. 
Przeczekał tak parę dobrych godzin. Miała pewność, że już w domu się o nią pytają. Gdy grzmoty ustały wyszła szybkim krokiem. Niebo oczyściło się z szarości i pokazało piękny granatowy kolor. 
- Ale pięknie- zachwyciła się.
Nagle Luna poczuła silne uderzenie w grzbiet i upadła na ziemię. Szybko pozbierała się, ale sprawcy nigdzie nie było.
Podniosła głowę do góry i ujrzała niebo rozchodzące się na różne strony. Spośród czarnych chmur wyłoniły się promienie słońca oślepiając księżniczkę.
Zmrużyła oczy i otwarła pysk. Nie widziała czegoś podobnego.
Nagle ktoś odchrząknął. Luna rozejrzała się pospiesznie, ale głos nie wydobywał się z określonego miejsca. Lwiczka słyszała go zewsząd.
- Luno, czego się tak lękasz?- zapytał jakiś gruby głos.
Jeszcze raz spojrzała w niebo i ujrzała czyjąś sylwetkę. 
- Nie, to nie dzieje się naprawdę- zaprzeczyła.
Postać uśmiechnęła się i ciągnęła swoją wypowiedź dalej.
- Jesteś bardzo rezolutną lwiczką i pewnie w przyszłości zostaniesz wspaniałą królową. Zanim jednak to nastąpi musisz się zmierzyć z kilkoma przeszkodami na drodze, trudami i zmartwieniami. Musisz wpierw odnaleźć Skałę Umarłych i wziąć stamtąd Srebrzysty Kryształ. To pierwsza z pięciu misji jakie musisz wypełnić.
Niebo zaczęło wracać znów do poprzedniej formy pozostawiając Lunę w zdumieniu. Nie przypuszczała, że coś podobnego może się wydarzyć. Nie wiedziała również, gdzie znajduje się Skała Umarłych. Może jest poza Rajską Ziemią. Zaczęło ją to bardziej niepokoić. Poprzednio miała znaleźć Czarną Różę, a napotkała jakieś dziwne światełko w lesie. Postanowiła to zlekceważyć, ale teraz udowodniono jej, że sprawa jest poważna i to nie jest jakiś żart. Została wybranką mimo, że nie wiedziała.
Zaczęło się do reszty ściemniać i Luna postanowiła już wracać.
Przed domem Satha niecierpliwiła się na powrót lwiczki. Chodziła cały czas w miescu wypatrując ją i spoglądając w niebo.
Spostrzegła nadchodzącą księżniczkę w jej kierunku i ulżyło jej na sercu.
- Dziwna pogoda, czyż nie?- uśmiechnęła się do niej.
Luna zrobiła dziwnie podejrzliwą minę. Zdawało się jej, że Satha też ma jakiś związek z tymi tajemniczymi zajściami. 

-----------------------------------------------------------------------
Zaczynamy nowy rozdział nr 2 o dalszych losach.  Rozdziałów jest 6, a po dwóch zrobię zawsze sprawdzian :)) 

czwartek, 11 października 2012

Quiz

Otóż mamy za sobą 20 wspaniałych notek, więc z tej okazji organizuję dla Was mały Quiz. Składa się on z ośmiu pytań.
To nie jest konkurs, konkursy są duże i zazwyczaj są zapowiadane.
Ten Quiz ma sprawdzić Waszą wiedzę, którą dotychczas otrzymaliście za uważne czytanie opowiadań o Lunie. 





1. Jak miała na imię przyjaciółka Luny?
2. Do kogo Luna miała szczególną słabość?
3. Jak wyglądała siostra Pami?
4. Po co Luna pewnego razu wybrała się do lasu? 
5. Kto oszukiwał w konkursie ''skoki w dal''?
6. Czy siostra Pami była od niej młodsza?
7. Dlaczego rodzice Luny zaprosili nianię do opieki nad księżniczką?
8. Z jakimi trzema lwiątkami zapoznała się na początku Luna? (wymień imiona)

Osoba, która pierwsza odpowie bezbłędnie na pytania dostanie wspaniałą nagrodę! Powodzenia! 

Termin: od 11.10 do 23.10

czwartek, 4 października 2012

Zemsta II

Luna jeszcze długo myślała nad słowami Lilian. Skąd mogła wiedzieć o co jej chodzi. Mogła się tylko domyślać. Postanowiła powiedzieć o tym Pami. Tak też się stało. Luna na następny dzień od razu kiedy ujrzała swoją przyjaciółkę, pobiegła w jej kierunku. 
- Cześć, Pami- krzyknęła- Masz wolną chwilę?
- Jasne co się stało?- zapytała.
Lwiczka nie wiedziała jak się wypowiedzieć. Z pewnością by nie zrozumiała.
- No, niedawno, a właściwie to wczoraj twoja siostra podeszła do mnie i... zapytała się... jak się czuję, gdy jesteś tylko moja i tylko dla mnie, czy jakoś tak. 
Na pysku Pami pojawił się tak potworny wyraz, że Luna cofnęła się. Wściekłość ogarnęła ją. Była potwornie zdenerwowana. To co się właśnie w tej chwili dowiedziała rozzłościło ją do reszty. Spojrzała na przyjaciółkę, a potem popatrzyła w bok.
- Ona mnie wykończy- wyszeptała przez zaciśnięte zęby- Musi tego pożałować.
- Nie możliwe żeby się oduczyła- powiedziała Luna- Nie sądzę.
- Musi się udać- rzekła z poważną miną Pami- I już chyba mam plan...
Tego samego dnia po południu Luna i Pami przez cały czas szukały czegoś co mogłoby odstraszyć Lilian od ciągłego zaczepiania siostry. 
- To nie, to też się nie nadaje, to absolutnie- dało się słyszeć od strony Pami. Lwiczka rzucała wszystkim dookoła i o mały włos nie trafiła Luny. Lwiczka robiła uniki, które uratowały ją przed tym. 
- No nic nie wymyślę!- rozpaczała.
- Wie.. sz. Może... mam .. pomysł- odparła Luna robiąc uniki przed gałęziami jakimi zaczęła rzucać Pami.
- Może po prostu... 
Pami przestała na chwilę interesować się rzucaniną i skierowała się ku Lunie.
- Mów, w tobie nadzieja- odparła spoglądając jej w oczy.
Luna zaśmiała się, ale kontynuowała dalej.
- Moglibyśmy ją po prostu zapędzić do jakiegoś, no nie wiem. Wąwozu?
- Ale po co miałybyśmy to robić?- spytała, ale od razu sobie odpowiedziała na to pytanie- A potem zalejemy ją wodą lub wpuścimy stado byków.
- No... stada byków raczej tu nie ma- oznajmiła spokojnie- Ale z tą wodą nie zły pomysł.
- Ale skąd znajdziemy tyle wody?
- No może z rzeki płynącej nad królestwem- zaproponowała Luna.
Lwiczki szybko zerwały się. Znalazły coś w rodzaju wąwozu, który znajdował się tuż pod rzeką. Rzekę tamowała kładka położona w szerokości.
Zaczęły napierać na nią z całych sił. Niestety nie udało im się przesunąć przeszkody.
- Nic na to nie poradzimy- odparła załamana Pami- Nigdy jej się nie pozbędę!
Usiadła na ziemi i zapłakała. Luna nie wiedziała co ma zrobić. W pewnej chwili zauważyła, że kłoda obsunęła się, a ze szpary zaczęła wylewać się woda.
Szturchnęła Pami, która podniosła oczy i od razu rozpromieniła się.
- Zostawmy, żeby sobie tak po prostu płynęła po woli, a my pójdziemy po nią!- krzyknęła Luna.
Zerwały się i zaczęły szukać Lilian. Lunie ten plan zaczął się wydawać idiotyczny.
Zastanawiała się nawet czy dobrze postępuje. Przecież to bez sensu. Lilian może nawet zginąć, albo zostać zraniona.

Nigdzie nie mogły jej znaleźć. Pami zaczęła wołać, ale dookoła odpowiadało tylko głuche echo.
- Chodź!- pogoniła Lunę.
- Nie- zaprzeczyła lwiczka.
Pami obejrzała się ze zdziwieniem.
- Ale jak to?!- krzyknęła.
- Tak to. Nie mam zamiaru postępować źle- odparła kiwając głową.
- To znaczy, że nie mogę na tobie polegać- rzekła ze złością Pami.
Ale ich rozmowę przerwał wrzask. Pobiegły w tym kierunku.
Ujrzały Lilian, która biegła w wąwozie.
- Jednak się udało!- krzyknęła- Potem powiem jej, że to ja...
- Nie!- krzyknęła Luna- Musimy jej pomóc!
- Nie możemy! Ma posmakować zemsty!- zatrzymała ją Pami.
Luna spojrzała w jej oczy. 
- Nie w mojej obecności- odparła.
Pami nie wiedziała co na to powiedzieć. Było już za późno. Luna rzuciła się do wąwozu. Za nią ciągnął się potężny strumień wody.
Księżniczka szybko wypatrzyła ją. Chwyciła małą za kark i postawiła ją na wyższym kamieniu, gdzie woda nie miała dostępu. Sama jednak nie potrafiła się tam wspiąć.
- Luna!- krzyknęła Pami biegnąc po zboczu.
Woda była coraz bliżej przyjaciółki. 
- Co ja narobiłam...- szepnęła z grozą w głosie lwiczka.
Luna nie miała siły już dłużej uciekać. Potknęła się o gałąź i upadła jak długa.
Lilian zapiszczała, bo woda wzbijała się coraz wyżej. Łapy zaczęły się zamaczać po woli.
Pami zaczęła panikować. Zeskoczyła w oka mgnieniu i wyciągnęła Lili z wąwozu.
Biegła w stronę Luny, ale woda wyprzedziła ją.
Lwiczkę ogarnął paniczny lęk, gdy woda zalała do reszty cały wąwóz. 
Długo rozglądała się, ale nigdzie dookoła nie było widać Luny.
Straciła już nadzieję na jakikolwiek szanse. 
Jednak usłyszała ciche stękanie. To Luna cała mokra gramoliła się z wąwozu.
Pami pomogła jej wstać. Przytuliły się ciepło. Po paru chwilach zorientowały się, że nie ma Lilian.
- Pewnie wróciła do domu- oświadczyła Pami- Lepiej my też już chodźmy...