Lwiczki podążały śladami prowadzącymi do lasu, a tam trop się urwał. Pami rozejrzała się na wszelki wypadek.
- I co teraz?- zapytała- Zachciało się nam tropu wielkiej stopy, a teraz mamy wielkie kłopoty.
- W prawdzie nie powinnyśmy się oddalać, ale zdaje mi się, że Imsi nawet nie zauważyła naszego zniknięcia.
- No, za bardzo była podekscytowana nową koleżanką- powiedziała Pami śmiejąc się.
- Tak, racja, ale chwila! Coś tu jest, zobacz!- Luna wskazała łapą na małą wypustkę w ziemi- To coś kierowało się na północ. Idziemy?
Pami spojrzała na nią niepewnie.
- Mm... sama nie wiem. Jeszcze się pytasz? Pewnie, ale jak co to twoja wina, ok?
Luna uśmiechnęła się zgadzając na taki układ. Szły dosyć wolnym krokiem. Nie miały pojęcia dokąd zmierzają, za czym tak właściwie, ale były po prostu ciekawe. I tak nie obchodziło je jakieś tam przyjęcie z Wivą. Imsi i tak była by gwoździem programu. Nie przychodzą oglądać swojej koleżanki, wystarczająco dużo razy widzą ją codziennie i to im wystarcza.
- Może powinnyśmy robić jakieś strzałki czy coś w tym stylu? No wiesz, znajdziemy potem drogę powrotną?- spytała Pami.
- Teraz to już w ogóle nie ma to sensu- odparła księżniczka nie przestając się rozglądać.
Nie chciała również martwić przyjaciółki, bo zdawało jej się, że są coraz głębiej w lesie i gdziekolwiek udać się nie byłoby wyjścia, a ślady zaczynały się ścierać. Wiadomo było jaka reakcja Pami by nastąpiła po takim sprostowaniu. Nie chciała jej tego mówić. Ale ta chwila zbliżała się. Więc Luna stanęła i naprzeciw przyjaciółki i spojrzała jej w oczy.
- Pami- powiedziała, a ta skierowała oczy na nią- Wiesz, bo muszę ci coś powiedzieć chodzi o to, że...
I tu na wpół urwała. Lwiczka popatrzyła za siebie, tam gdzie Luna kierowała swój wzrok. Spostrzegły jaskinię, ale to nie była taka zwykła jaskinia. Z niej wydobywało się światło, które oświetlało coraz bardziej pogrążający się w ciemności las. Pobiegły w jego kierunku i zatrzymały się. Popatrzyły na siebie i następnie wykonały krok. Znalazły się w jaskini. Światło rozbłysło mocniej niż poprzednio. Luna rozglądała się i nagle krzyknęła.
- Co się stało?!- zawołała Pami podążając ku niej.
- To nic, tylko pajęczyna, przykleiła mi się do nosa- oświadczyła uśmiechając się.
- Nie strasz mnie tak więcej- odparła Pami odwzajemniając uśmiech.
Poszły dalej, a światło zaczęło powoli niknąć, jakby były już ku celu.
Serca biły im mocno, a lekki niepokój ukazał się na ich pyszczkach. Coś po woli zaczęło się ukazywać ich wzroku.
- Luna, wracamy- zaproponowała Pami, ale ta nie słuchała.
Jej wzrok stał się jakiś dziwny, jakiś zamglony. Miała tylko jeden cel. Coś ją tam ciągnęło.
- Jaki on piękny...- wyszeptała.
- Kto!?- spytała z grozą w głosie Pami.
Zatrzymała się i czekała aż Luna również to uczyni. Nie doczekała się jednak. Po jakimś czasie sama ujrzała dziwną rzecz.
Luna była już bardzo blisko, wyciągnęła łapę i wszystko pociemniało.
- Luna!- wrzasnęła rozpaczliwie Pami nie wiedząc, gdzie w ogóle się znajduje.
- Cich...- uciszyła ją Luna- Mam ją.
W łapach trzymała małą szkatułkę, która mieniła się na kolory złoty i srebrny.
- Może powinnyśmy ją tu zostawić. Nawet nie wiemy co znajduje się w środku.
- To się jeszcze okaże.
Po tych słowach lwiczka otwarła pokrywkę i obie spojrzały do środka.
- To nie możliwe... Jeszcze się wpakujemy w jakieś tarapaty- odparła Pami.
- Nie przesadzaj, gdyby była taka ważna nie pozostawiono by jej tak na samopas.
- Wiesz, pierwszy raz widzę ciebie w takim stanie- stwierdziła lwiczka- Zawsze to ty mnie przestrzegałaś przed nierozważnym zachowaniem, a teraz role się odwróciły?
Luna nic na to nie powiedziała, ruszyła natomiast do wyjścia.
- Gdzie teraz?- zapytała Pami.
- Ona nam powie- powiedziała Luna i nagle natchnęło ją coś- Tędy!- rozkazała, a Pami posłusznie poczłapała za nią.
Wątpiła w to, że Lunie uda się coś takiego, ale jakoś w szybkim tempie znalazły się pod Królewską Siedzibą.
Pami otwarła pysk ze zdziwienia i przetarła oczy. To nie było złudzenie, naprawdę znajdowały się na Rajskiej Ziemi.
- A co z tym zrobisz?- zapytała Pami- Jeżeli Satha i Unis to dostrzegą to chyba sobie sierść wyżrą. Może to coś ważnego!
- Jeżeli- powiedziała lakonicznym stwierdzeniem lwiczka, a potem odwróciła się do przyjaciółki- Nie będzie takiej sytuacji, jak jej nie dostrzegą.
- Jak to zrobisz?
- Coś się wykombinuje- rzekła Luna pożegnawszy się.
Nieopodal jednak spacerowała Otty z Popo. Bystry wzrok fioletowej lwiczki wypatrzył z daleka Lunę.
- Co ona niesie w pysku?- zapytała swojej rówieśniczki.
- Kolejne śmieci do domu, jak podejrzewam.
Otty jednak przykuło uwagę coś w tej tajemniczej rzeczy.
- Coś mi się nie wydaje, żeby ta rzecz nie była bez wartościowa. Muszę ją mieć, ale trzeba wykombinować jakiś podstęp.
Gdy Luna wyszła z groty ruszyły do akcji. Otty zakradła się z jednej strony, a Popo weszła wejściem głównym. Rozejrzała się, ale w środku nikogo nie było.
Zawołała Otty, a ta przyniosła coś podobnego do szkatułki należącej do Luny. Podstawiły ją na miejscu właściwej, ale Popo wpadła na pomysł żeby nasypać tam jeszcze ziemi. Zachichotały i wybiegły. Pami, która akurat siedziała na pagórku zauważyła to. Zobaczyła blask szkatułki i zaczęła krzyczeć. Luna wychyliła się zza krzaków i aż poczerwieniała ze złości. Razem rzuciły się w pogoń za złodziejaszkami.
- Nie dogonimy ich nigdy!- powiedziała Pami dysząc szybko.
- Może jednak! Oddawajcie to!
Krzyki obu lwiczek zainteresowały kolejne zwierzaki. Imsi, która właśnie wylegiwała się na trawie zerwała się widząc Otty i Popo, a za nimi Lunę i Pami. Bezszelestnie podeszła je z drugiej strony. Zahaczyła lianę o dwa kamienie, a Otty biegnąca pierwsza nie patrzyła pod nogi i przewróciła się wpadając prosto do błota. Szkatułka poturlała się z górki. Imsi jednak była pierwsza i pochwyciła ją.
Otty zbierała się z ziemi. Cała była brudna.
Luna i Pami zatrzymały się i widząc Imsi z ich rzeczą odetchnęły.
Popo patrzyła na Otty z osłupieniem. Nie miała odwagi podejść i pomóc jej.
- I po co ci to było?- zapytała Luna.
- Pewnie chciały ci wykręcić kolejny jakiś żarto-podstęp- odparła Imsi z pogardzającym wzrokiem.
W oczach Otty pojawiły się dwie łzy, ale szybko otarła je. Luna podała jej łapę, ale ta nie chciała pomocy. Wstała i kulejąc poszła nieco dalej. Popo pobiegła za nią.
Pami pokiwała głową.
- Dziękuję- powiedziała Luna patrząc w oczy Imsi.
- Nie ma sprawy, zawsze do pomocy melduje się sierżant Imsi- zawołała.
Wszystkie zaczęły się śmiać. Otty spojrzała za siebie ze wściekłością. W gadce po za tym zawsze zwyciężała z Luną i Pami, bo te nie potrafiły się postawić. Nie zamierzała odpuścić.
Świetny rozdział! Bardzo mnie zaciekawił fragment z tą szkatułką...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej:)
Pięknie ! Niesamowita ta historia. Ale to całkiem logiczne, bo jak szły za jakimiś śladami a natrafiły na jaskinie ze szkatułką to za pewne ta szkatułka należała do tej bestii. Sądzę, że tak jest ale nie jestem pewna :P
OdpowiedzUsuńDobre było to jak Otty próbowała im ją odebrać, ale gdy poczytałam fragment że pojawiły się w jej oczach łzy to prawie nie mogłam uwierzyć ;)
Jeszcze raz super i pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na : tlk-historie.blogspot.com
HA HA! dobrze tak tej Otty
OdpowiedzUsuń