sobota, 24 listopada 2012

Wyrwać się do gwiazd


Zachowanie lwiczki wzbudzało podejrzenia. Satha była zaniepokojona o Lunę. Cały czas pogrążona była w smutku. Ileż tak można? Na jej miejscu każdy z pewnością nie wytrzymałby tego. Luna jednak była nieustępliwa. Nie miała zamiaru się cieszyć po tym jak rozstała się ze swoja przyjaciółką. Bardzo ją to gnębiło, nie potrafiłabyć radosna. Pewnego ranka niania zaproponowała małej żeby zrobiła coś żeby o tym zapomnieć. 
- Słuchaj, ciężko mi jest patrzeć na twoją zasmuconą minę i to, że cały czas nie jesteś w dobrym nastroju. Zrób coś dla swojej przyjemności. To co było to już przeszłość, oderwij się od ziemi.
Lwiczka nie do końca zrozumiała o co chodzi. Satha miała mnóstwo dziwnych pomysłów, ale ten Lunie wydawał się zupełnie jakiś obcy.
- ,, Wyrwać się do gwiazd ''- powtórzyła- Ciekawe jak mam to rozumieć.
Poszła przez Kryształową Dolinę na Morskie Wzniesienie. Tam usiadła i zastanowiła się jeszcze raz tylko w większym skupieniu nad jej słowami.
- Może, Sthrze chodziło o to, że mam zapomnieć o Pami. Nie przejmować się tym zupełnie?
Luna nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Bez Pami nie potrafiłaby żyć jak poprzednio. 
- Ale przecież nie trudno jest odnaleźć kolejną równie podobną przyjaciółkę- pocieszyła się.
Sama nie wierzyła w swoje słowa. Wszystko wydawało jej się takie dziwne, takie bez sensu. Świat stał się nagle jakiś taki szary, a ona przestała patrzeć na wszystko optymistycznie.

W międzyczasie Michael przechodził tamtędy ze swoimi kolegami. Bardzo się zdziwił zastawszy Lunę o takim smutnym wyrazie na pysku. 
- Cześć, Luna! Coś się stało?- zapytał troskliwie.
- Nie... wszystko jest okej- odparła zapewniając młodego lewka.
- Ale na pewno?
- Słuchaj- wtrącił się jeden z przybyszy towarzyszący Michaelowi- Jak mówi, że wszystko jest okej, to jest okej.
Koledzy pociągnęli Michaela dalej, ale ten zatrzymał się.
- Idźcie beze mnie. Ja zaraz do was przyjdę- odparł.
- Tak zostaw nas dla jakiejś laski- odparł jeden.
Michael spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
- No idź- uśmiechnęli się- Przecież cię nie zatrzymujemy.
- Dzięki.
Szybko skierował się ku Lunie.
- Mogłeś z nimi iść, czemu tego nie uczyniłeś?- spytała nie odwracając się- Idź powygłupiać się z nimi...
- Ale dla mnie ty jesteś ważniejsza, nie jakieś tam wygłupy- zapewniał.
- Naprawdę?- zdziwiła się odwracając.
- Tak, tylko powiedz czy wszystko gra.
- No właściwie to nie. Wszystko się wali. Pami nie chce mnie znać, Imsi wyjechała, rodziców nie ma. Jedynie Satha mi pozostała, ale z nią nie można normalnie pogadać, więc też odpada.
- Ale ja jestem. Mi możesz zaufać- odparł.
- Ty tego nie rozumiesz- powiedziała odchodząc.
- No to mi wytłumacz!- zatrzymał ją Michael pociągając za łapę.
- I tak byś nie zrozumiał, albo wyśmiałbyś mnie.
- Wcale nie, nie wmawiaj mi czegoś czego nie popełniłbym.
Luna wbiła wzrok w ziemię. Sama nie wiedziała czy dobrze postępuje.
- Chodzi o to, że od pewnego czasu widzę jakieś dziwne zjawiska. Nie wiem co one oznaczają. Nie dawno zobaczyłam jakiś migający pierścień, jeszcze wcześniej jakąś błyskającą kulę... i ja. Sama nie wiem. Nie spodziewałam się tego.
Spojrzała mu prosto w oczy.
- Ja... boję się tego- oznajmiła.
- Przecież nie masz czego. To nic takiego. Dopóki jesteś ze mną nie masz czego się obawiać.
W tej własnie chwili Michael przysunął się do lwicy i przytulił. Luna poczuła motylki w brzuchu. 
- Lepiej?- zapytał.
- Tego też się nie spodziewałam- odparła cicho. 

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że midzy Michaelem, a Luną coś wreszcie zaiskrzy. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Masz świetnego bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna notka. Tamta szra lwica na obrazku to Satha?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to ona. Masz również wszystkich w zakładce: Postacie .
    Dziękuję Wam i pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajna notka. Podoba mi się twój blog. :)

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz? : )