środa, 3 lipca 2013
Decyzja
Pami musiała się wrócić i przyniosła Beflowi coś co znalazła w jaskini.
- To gałąź?- zapytał podejrzliwie.
- Tak mi się wydaje- stwierdziła rzucając z rozmachem długie coś w dół.
- To przecież wąż!- krzyknął z przerażeniem.
- Jaskiniowy wąż, krzywdy nie zrobi, a teraz łap!
Befl niechętnie chwycił się oślizgłego stworzenia.
- Dlaczego to ja mam łapać za głowę?- pisnął z przerażeniem.
- Bo ja cię ratuję- powiedziała Pami.
- Chyba się nie boisz?- zakpił syczącym głosem.
- No, łap i nie marudź!- rozkazała już coraz bardziej zniechęcona.
Befl ostrożnie chwycił za niekończącą się szyję stworzenia, a wąż pomógł Pami go wyciągnąć. Lampart położył się plecami na ziemi.
- Dzięki- skierował wzrok na Pami.
- Nie mi dziękuj tylko jemu- uśmiechnęła się.
Wąż również odwzajemnił uśmiech, nieco niechętnie spojrzał na Befla.
- A ty powinieneś iść na dietę- odparł ze szczerością i popełznął w stronę wyjścia z jaskini.
- Jaki nieokrzesany- przyznał Befl.
- Uspokój się. Widzę światło, chodź!
Wydostali się z jaskini i stanęli przed Doliną Śmierci. Pami tylko spojrzała na Befla błagalnym wzrokiem.
- Serio?- syknęła.
- No niestety, chodź, chodź- ponaglał.
Luna po długim namyśle postanowiła, że sama pójdzie po Skrzydlate Berło. W nocy nie spała, czekała aż inni zasną. Zerknęła na śpiącą Mirę oraz Eiseh. Rozejrzała się po okolicy- ani żywej duszy. Ostrożnie wyszła z szałasu starając się nie narobić hałasu. Ucieszyła się, gdy wszystko poszło jak po maśle.
- Dokąd się wybierasz?- usłyszała głos za sobą.
Odwróciła się za siebie i ujrzała Xennę.
- Nie twój interes- odparła zdenerwowana, że ktoś ją nakrył.
- Wiedziałam. Jesteś niezwykłą lwicą.
- Tak, często mi to mówią- przytaknęła Luna i nie zwracając już więcej uwagi na natrętną koleżankę zaczęła maszerować.
- Poczekaj, mogę iść z tobą?- dogoniła ją Xenna.
- Nie, specjalnie wymykam się by nie iść z Eiseh. Nikt nie może ze mną tam iść.
- Jesteś pewna? Przecież się zorientuje, że cię nie ma.
- Ale wtedy będę już daleko stąd- powiedziała z przekonaniem księżniczka.
- Nie, przecież może się o tym teraz dowiedzieć.
- Jakim cudem?
- Mogę jej o tym powiedzieć- uśmiechnęła się żółta.
- Czego chcesz?- warknęła Luna.
- Przysługi. Skoro już idziesz po Skrzydlate Berło chcę iść przez jakiś czas z tobą. Pomożesz mi znaleźć pewną rzecz, którą napotkamy na drodze.
- Skąd wiesz o Skrzydlatym Berle?- zdziwiła się Luna.
- Eiseh i Mira rozmawiały dziś o tobie. Podsłuchałam ich rozmowę. Od razu się kapnęłam o co biega, one natomiast nie.
- Ale nie wiem czy mogę ci pozwolić...
- Jesteś taka przewidywalna- powiedziała Xenna i skierowała się do osady.
Wróciła z jakąś małą flaszeczką.
- To- wytłumaczyła.
- Co, to jest?- spytała niebieskooka.
- Tutaj schowam to czego szukam. Nie martw się, nie pójdę z tobą po nie, potowarzyszę tylko przez jakiś czas. Też mam swoje misje.
Ominęła osłupiałą Lunę i poszła przodem.
- Nie ma opcji! Jest jakaś inna droga!- krzyczała ze złością Pami- Ty zawsze wybierasz te najniebezpieczniejsze!
- Przecież mówię, że to jedyna! To tylko tak strasznie wygląda!
- I w rzeczywistości też jest straszne! Prowadzisz mnie na manowce! Spadam stąd!- oświadczyła.
- Czyli nie masz zamiaru odnaleźć przyjaciółki?
Pami zatrzymała się. Spuściła głowę.
- Nie no, chcę...
- No, to jaki problem?
- Problem widnieje przed nami!- zauważyła po raz kolejny zataczając krąg łapą.
- Oj, daj spokój! Nawet nie wiesz co się z nią dzieje! Im szybciej przez to przejdziemy, tym szybciej dowiemy się prawdy.
- Jakiej prawdy?- Pami przełknęła ślinę.
Befl spojrzał na nią.
- Wchodź na grzbiet jak się boisz- odparł i uśmiechnął się- Pójdzie jak z płatka.
Nastał ranek. Lwice szły przez Promienistą Polankę. Z daleka Xennie i Lunie udało się dojrzeć zmierzający ku nim mały punkcik.
- Skąd ja znam ten chód?- zastanowiła się księżniczka- O nie!
Stiver również ją rozpoznał i nagle zaczął biec w ich kierunku.
- No siema, nie podejrzewałem, że znowu się tu zobaczymy.
- Ja również- odparła Luna- Jeszcze tylko tego brakowało.
Szybkim krokiem ominęły go, ale nadal nie odpuszczał.
- Jakie są twoje ulubione kwiaty? Mnie się podobają te szafirowe.
- A mi nie.
- Ej, nastawiłaś się, że nie lubisz tego co ja, bo zrobiłem złe pierwsze wrażenie?
- Nie, po prostu nam przeszkadzasz, a o pierwszym wrażeniu jakie na mnie wywołałeś nawet nie wspominaj.
- Ten starszy lew uczepił się nas- szepnęła Xenna.
- Słyszałem i zaprzeczę. Nie jestem stary, jestem dość młody.
- Ale dorosły, umawiam się z kimś w moim wieku, przykro mi- oświadczyła Luna.
Rzeczywiście Stiver wydawał się na o wiele starszego od nich, mimo to kondycję i wygląd zachowywał w świetnej formie.
- Nie zmyślaj, kolegować się można z każdym nie zależnie od wieku.
- Tutaj już nie chodzi o wiek- zatrzymała się Luna- Po prostu nie chcę się z tobą ''kolegować''. Próbujesz na siłę to na mnie wymusić. Nic z tego.
Stiverowi zrobiło się przykro.
- Racja, jestem natrętem. Teraz możesz?
- Nie- oznajmiła i oddaliła się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cholera, aktualny wygląd bloga jest BOSKI <3
OdpowiedzUsuńA rozdział oczywiście świetny. Jestem ciekawa, jaką misję ma do wypełnienia Xenna...
Heh, cieszę się : )
OdpowiedzUsuńŚmieszy mnie imię Xenna. Notka ładna jak zwykle, więc co tu dużo mówić. Życzę miłych wakacji ;)
OdpowiedzUsuńFajny blog :) podoba mi sie, jezeli bedziesz miala chwile wpadnij do mnie :) krol-lew-dalsze-zycie.bloog.pl
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno jak mozesz to powiadom mnie o nastepnej notce, bede wdzieczna :)
OdpowiedzUsuńLuna zachowala sie niemile wobec tego lwa :c
OdpowiedzUsuńUfff...długo mnie tu nie było! Ale na reszcie postanowiłam skomentować:) To co mówił wąż było szczere :D Żal mi Stivera...Luna nie ładnie się wobec niego zachowała, rozumiem, może go nie lubić no ale nie może powiedzieć tego w taki sposób, żeby mu nie zrobić przykrości?
OdpowiedzUsuńSuper nocia, czekam na dalszą część opowiadania i zapraszam do mnie http://zycie-ksiezniczki-luny.blog.pl/
OdpowiedzUsuńCiekawa notka. Trochę mi żal Strivera ;c
OdpowiedzUsuń