niedziela, 5 maja 2013
Wyznanie
Spojrzał na przerażoną Lunę niepewnym wzrokiem. Rozdziawiła pysk i tak pozostała.
- To samobójstwo!- stwierdziła po chwili.
- Samobójstwem byłby powrót z pustymi łapami.
- Serio muszę to robić? Narażać własne zdrowie i życie aby odnaleźć jakąś bezwartościową rzecz?- powiedziała lwiczka z wyrzutem coraz bardziej wątpiąc w szczęśliwe zakończenie tej przygody.
- Słuchaj, Skrzydlate Berło jest bardzo cenne i ważne! Z resztą nie mogę ci nic więcej o nim mówić!
- A dlaczego? Bo Rada Najświętszych, którzy czuwają nad Rajską Ziemią i tych, którzy mnie ''wybrali'' do wykonywania jakichś niebezpiecznych misji cię okrzyczą? I tak w to nie wierzę! Głupoty, znajdźcie sobie innego naiwniaka, ja stąd spadam!
- Nie, zaczekaj!- zawołał Yoe chwytając Lunę za łapę- Nie mogę ci powiedzieć co się dzieje, uwierz mi! Strasznie niebezpieczeństwo czyha nad Rajską Ziemią, wykonanie tych misji jest dla dobra nas i twojego!
- To lepiej powiedz mi coś więcej!
Yoe zawahał się, na jego pyszczku widniał wyraz nie spokoju, grozy. Widać było, że nie chce i nie może wyznać dlaczego lwiczka ma wykonywać te misje.
- Właśnie- powiedziała i zaczęła się wycofywać.
- Czekaj! Wygrałaś. Jak wykonasz wszystkie te misje zapobiegniesz swojej przemianie. Rodzice ci na pewno tego nie zdradzili, ale o wszystkim wiedzą. W okresie młodości stanie się z tobą coś niedobrego, już teraz może miałaś jakieś dziwne wizje typu ,,widzenia wszystkiego w czarnych kolorach''. To jest dopiero początek. Aby tak się nie stało musisz znaleźć te wszystkie rzeczy, żeby wykonać dla siebie lek, który uwolni cię od tej klątwy. Nie chcemy aby do tego doszło, to jedyny ratunek.
Luna słuchała tego wszystkiego w wielkim napięciu. Patrząc tak na małego towarzysza uważała, że to jest niedorzeczne. Gdy skończył zapadła głucha cisza. Yoe i tak nie opowiedział Lunie wszystkiego.
- Wiesz co?- odezwała się wreszcie- Mam wrażenie, że robisz mnie w bambuko .
- Nie, nie! To prawda, wiem trudno w to uwierzyć...
- Paranoja! Przecież kłamiesz mnie w żywe oczy, ale podziwiam cię, że na poczekaniu potrafisz wymyślić całkiem niezłą historyjkę. Powiedz prosto z mostu o co chodzi, a nie wciskasz mi kity, inaczej nie pójdę po to Berło.
- Przed chwilą zdałem ci relacje.
- Aha, czyli masz mnie za naiwniaka, który się na to nabierze? Zreferowałeś mi coś nieprawdopodobnego, ale wierzę, że obudzisz się za nim tam dojdziemy i będziesz mieć odwagę powiedzieć mi.
- Echh... Zapomniałem dodać, że od teraz musisz iść sama.
Lwiczka zamrugała i popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Jak to?
- Moim zadaniem było pokazanie ci drogi do Skrzydlatego Berła, już wiesz gdzie ono się znajduje.
- Nie, nie wiem!- zaprotestowała.
- Tam na końcu- wskazał na najdalszy punkcik wśród nicości- Znajdziesz tam grotę, w której się ono znajduje.
- A jak z drogą powrotną?- zapytała Luna, ale nie było już śladu po Yoy'm- Pięknie- wyszeptała.
Zaczęła powoli schodzić po gałęziach od spróchniałych drzew. Nagle jedna z nich przełamała się, a Luna spadła na ziemię. Upadek był z niskiej odległości, więc księżniczka była cała. W głowie jej się roiło pełno myśli.
,, Jak on mógł mnie tak zostawić i to w najmniej oczekiwanym momencie, nie dam rady, znowu jestem sama...''.
Zaczęła wspominać cudowną Rajską Ziemię, tam zawsze pachniało przeróżnymi kwiatami i o rzeczce, gdzie to tak często lubiła się wylegiwać. Wreszcie pomyślała o Michaelu, Pami i Imsi z którymi tak długo się nie widziała, i o panice jaka na pewno jest w jej domu. Dobrze, że rodziców nie ma. Chyba, że... Unis mogła ich powiadomić o zaginięciu królewskiej córki. Ciekawa była czy na swojej drodze spodka jeszcze jakieś życzliwe stworzenie. Zapadała już noc, a lwiczka nie wiedziała nawet, gdzie dokładnie się znajduje.
- Po co się tutaj wybierałam, tam było mi dobrze!- zaczęła narzekać- A jeszcze ten bezczelny Yoe wymyślił jakąś głupawą historyjkę o tym, że mam się w kogoś przemienić.
Po tych słowach znowu zaczęła się zastanawiać.
- Wspomniał przecież też o tym czy przydarzają mi się jakieś dziwne zjawiska, no tak. Zdarzają się, ale skąd on wiedział?
Lwiczka tak była zagadana swoim monologiem, że nie zauważyła, gdy ktoś zaczął się interesować zagubioną...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyli Luna dowiedziała się dlaczego wykonuje wszystkie te misje... Szkoda, że nie chce uwierzyć Yoe. A może to wszystko jest kłamstwem?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lwiczce nic się nie stanie. No i bardzo zaciekawiła mnie końcówka;)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo fajne. Mysle ze Yoe jest wredny ze zostawil ja w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńDobrze,że luna nie uwierzyła w kłamstwo Yoe'go.Ale jak mogła pójść po to berło ?
OdpowiedzUsuńJejciu...Yoe zachował się okropnie zostawiając Lunę w takim miejscu -.-
Pozdro :3
Bąbelek :)
moim zdaniem to wcale nie było kłamstwo. Świetne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo ciekawe... Ja na razie nie będę pisać, bo jestem strasznie chora i długo nie będzie u mnie notek :(
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka! Pozdro!
OdpowiedzUsuńZapraszam Tamso na bloga stado-luny! Jest konkurs i sądząc jaką masz wyobraźnie to się nadajesz ;)
OdpowiedzUsuńJeju... nareszcie się zrobiło najciekawiej
OdpowiedzUsuńMyślę że Luna źle postąpiła wobec Joego bo mówił prawdę, tak sądzę
Czekam z niecierpliwością na kolejną notke i pozdrawiam gorąco
Maisha765