wtorek, 14 maja 2013
Nowy towarzysz
Lwiczka położyła się spać. Następnego dnia bardzo indagowało ją to, że sama ma przebyć taką niebezpieczną drogę. Krok za krokiem miała coraz dziwniejsze uczucie. Zaczęła mieć wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Przyspieszyła do wolnego biegu. Przebyła w ten sposób spory kawał drogi. Zdyszana stanęła i obejrzała się za siebie. Ani żywej duszy.
- Pewnie to złudzenie- pocieszyła się.
Zaczęła maszerować dalej. Ciemna gleba, po której dotychczas stąpała zamieniała się powoli w zielonkawe przebłyski trawy. Ucieszył ją sam fakt, że nareszcie jest ranek. Doszła już do małego wodopoju. Zanurzyła pysk w wodzie i zaczęła pić.
,, Nareszcie''- pomyślała.
Przymknęła oczy i pozostała w takiej pozycji przez kilka minut. Nagle usłyszała za sobą szelest trawy. Nastawiła uszu. Lekko rozchyliła powieki i już miała je zamknąć, gdy otworzyła je jeszcze szerzej. Nie pomyliła się, w wodzie widziała czyjeś odbicie. Obróciła się pospiesznie.
- Kto tu jest?- zapytała.
Nikt nie odpowiedział, więc powtórzyła.
- Kto tu jest, nie chowaj się!
W tej chwili trawa po raz kolejny zaszeleściła i wyskoczyła jakaś nieznajoma lwica. Miała beżową sierść, pomarańczowe łapy i błękitne oczy. Warknęła na Lunę złowrogo.
- Co tu robisz?
- Zatrzymałam się przy wodopoju, bo mnie suszyło. Czy coś nie tak?
- Wiesz mała, ten teren akurat należy do mnie- powiedziała lwica zmieniając natychmiast wyraz na pysku.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Już sobie idę- oznajmiła.
Ominęła nieznajomą ze zniżonym łbem. Ta zaś zastanowiła się przez chwilę. Nie potrzebnie ją tak zganiła, śnieżnobiała przecież nie wiedziała, że to czyjaś własność. Odwróciła się i zatrzymała ją.
- A tak właściwie to dokąd wędrujesz?
- Ja?- zdziwiła się lwiczka- Mam zamiar iść po Ber... znaczy mam zamiar iść tam- powiedziała Luna przypominając sobie, że w jej misję nie powinna wtajemniczać zbyt wielu.
- Tam?- zapytała i spojrzała w dalekie ciemne miejsce- A po co?
Księżniczka niechętnie, ale dalej odpowiadała pytania lwicy.
- Sama nie wiem, mam coś tam znaleźć, nie pytaj o szczegóły. Jestem Luna- odrzekła szybko odchodząc od tematu, który tak interesował błękitnooką.
- Jestem Eiseh, miło mi. Pochodzisz z Rajskiej Ziemi?- i nie czekając na odpowiedź lwiczki kontynuowała- Ja również jestem z Rajskiej Ziemi, ale od dawna mieszkam na Pękatej Ziemi.
- Coś się stało, że się wyprowadziłaś?
Eiseh zamilkła. Najwyraźniej nie chciała o tym rozmawiać.
- Miałam kilka powodów, nie wracajmy do tego. Może wróćmy do ciebie. Odradzam ci wędrówkę przez Skaliste Urwisko.
- A jak mogę je ominąć?- spytała Luna.
- Nie można- oświadczyła lwica- Aby się tam dostać jedyna droga właśnie prowadzi przez to Urwisko.
Księżniczka skrzywiła się, ale postanowiła nie zmarnować swojego wysiłku, jaki włożyła aby się tu dostać.
- Poradzę sobie- odparła uśmiechając się do zdumionej lwicy.
- Naprawdę?
Luna pokiwała głową z pewnością siebie i natychmiast odwróciła się. Eiseh wahała się, ale wreszcie zapytała.
- Może ci potowarzyszyć, znam drogę na skróty, byłam tam parę razy- przyznała.
- To bardzo miło z twojej strony, dzięki- powiedziała lwiczka.
Ruszyły więc od zaraz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję, że podróż Luny i Eiseh przez Skalne Urwisko zakończy się szczęśliwie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajnie, pozdro :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna notka :D a kiedy będzie dalsza część?
OdpowiedzUsuńYes, wreszcie pojawiła się Eiseh. :3 Byłam bardzo ciekawa, jaką odegra rolę.
OdpowiedzUsuń