Lwiczka wygrzewała się na słońcu. Na jej pysku widniał lekki uśmiech. Zapomniała już o pewnych sprawach, które miały miejsce niedawno.
Wyprężyła łapy i odetchnęła. Słońce, które do tej pory grzało jej zadowolony pysk nagle schowało się za wielką czarną chmurą. Luna otwarła lekko oczy i wstała.
- Poszukam sobie innego miejsca albo zacznę coś innego robić- burknęła pod nosem.
Po pewnym czasie zrobiło się zupełnie ciemno, mimo, że był dopiero ranek. Szare chmury zasnuły zupełnie całe niebo nie przepuszczając ani jednego promienia słońca. Nie chciała wracać i znowu wysłuchiwać jadaczki Unis i Sathy. Miała już ich serdecznie dosyć. Postanowiła posiedzieć na kamieniu ze spuszczoną głową.
- Może pójść do Pami- pomyślała przez chwilę- A nie będę jej zawracać głowy. Co ona ma mnie wiecznie gościć. Ja jej też nie za bardzo mam możliwości zaprosić do mojego domu, bo z takimi opiekunkami to...
Później ruszyła wolnym krokiem przed siebie.
- Luna, cześć!- usłyszała czyjeś wołanie.
Obejrzała się i zobaczyła biegnącą w jej stronę Tamari.
- Tak się cieszę, że cię widzę. Bardzo mi się nudziło samej spacerowanie po sawannie, a właściwie fajnie było tylko lepiej jest zawsze w czyimś towarzystwie. Pewnie zauważyłaś, że słońce zaszło i zrobiło się tak ponuro, ale to nic i tak jest fajnie. Już wyobrażam sobie...
- Wolniej, wolniej!- powiedziała Luna z trudem kalkulując to co lwiczka do niej powiedziała- To co porobimy?- zapytała, ale widząc jak Tamari otwiera pysk, który potem tak trudno jest uciszyć dodała- Może ja zaproponuję.
Rozejrzała się dookoła i zupełnie nic nie mogło jej przyjść do głowy.
- Wiesz możemy mnóstwo rzeczy robić, jest tak wiele zabaw. Mam pomysł może pobawimy się w ciuciu babkę. Ale w tej zabawie jest łatwo oszukiwać nie zakrywając łapami oczu, więc może w chowanego, ale nie. Lepiej w przeskakiwanie kamieni, albo zabawa w rzucanie patyków. Z resztą jest trochę niebezpieczna, bo jak ktoś dostanie patykiem w oko to...
Luna już nie skupiała się na słowach Tamari. Po pierwszych trzech zdaniach jakie wypowiedziała w ciągu kilku sekund straciła orientację. W dodatku stało się coś dziwnego. Lunie zakręciło się w głowie i upadła na ziemię.
Tamari w sekundzie przestała, a jej słowa zaczęły dziwnie brzmieć. Księżniczka czuła jak zaczynają drętwieć jej różne części ciała zaczynając od łap aż do ogona. Nie potrafiła wstać, a przed oczami miała różne migające obrazki. Już nic nie słyszała. Wszystko ucichło...
Ocknęła się dopiero w pewnej grocie. Przeraziła się i próbowała wstać, ale zaraz przybiegła do niej Tamari.
- Nie wstawaj!- krzyknęła.
- Gdzie ja jestem? C-czy to... to jest twój dom?
Tamari pokiwała niechętnie głową.
- Łał. Nie wiem co jest dziwniejsze... to, że wypowiedziałaś jedynie dwa słowa czy to, że pierwszy raz widzę coś podobnego.
Jednak lwiczka zignorowała uwagi Luny i skupiła się na czym innym.
- Wszystko w porządku? Na pewno to zwykła migrena albo coś w tym stylu. Wiesz, często zapewne tak się dzieje lwom, nikt nie jest doskonały naprawdę. Nie załamuj się tym, wierz w siebie!
Luna popatrzyła na nią z takim zdziwieniem, że Tamari nie miała nic więcej do opowiedzenia. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszała czegoś takiego, że bóle, zdrętwienia i osłabienie są powodem małej wiary w siebie. Pokiwała tylko głową i zaliczyła kolejną nieudaną próbę wstania.
- Radzę ci dobrze, poleż jeszcze chwilę. Może przynieść ci coś do picia. Mamy bardzo duży wybór: sok porzeczkowy, śliwkowy, morelowy i dekulowy. Ale mamy i wodę źródlaną, mydlaną, świeżą, zgęstniałą, słoną, mogę wyliczać w nieskończoność.
- Tak, w to akurat uwierzę- odparła Luna.
- No to na jaką masz ochotę, mamy również mokrą.
- Zdaje mi się, że wszystkie są mokre- rzekła podejrzliwie- Ale może być obojętnie jaka.
Tamari pobiegła, a ona zaczęła zastanawiać jaki to wszystko miało sens. Może to zaś jakieś wizje w związku z tymi misjami.
,, Sama nie wiem''- pomyślała- ,, Ale widzę, że czegoś się domagają, a ja tego nie zmienię...''.
Świetny rozdział! Mam nadzieję, że Lunie nic się nie stanie i że jej misja się powiedzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Czytam i czytam Twojego bloga i aż musiałam skomentować. Bardzo ciekawie się zapowiada, mam wrażenie, że to co było do teraz to nic w porównaniu z dalszymi wydarzeniami ; )
OdpowiedzUsuńBardzo rozśmieszyła mnie Tamari, ona ma poczucie humoru, ale może nie zdaje sobie z tego sprawy... : P
Świetny post! Mam nadzieję, że Lunie rzeczywiście nic się nie stanie i, że wypełni swoją misję. Czekam z niecierpliwością na kolejne notki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Damu
Super blog ^^ Już tak go czytam i skusiłam się, żeby skomentować. Swoją drogą wierzę, że Luna wyjdzie z tego wszystkiego cała xD
OdpowiedzUsuńOgólnie już na początku urzekł mnie pomysł z księżniczką Rajskiej Ziemi itp, ale teraz wiem, że to co działo się wtedy, to Pikuś w porównaniu do teraz.
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu - w-pierscieniu-ognia.blogspot.com