środa, 12 grudnia 2012

Teraz to przesadziłaś...

Satha chwyciła się za głowę i powędrowała do środka groty. Spojrzała na Lunę siedzącą na dużym kamieniu. Nic nie powiedziała.  Postanowiła dać jej jeszcze jedną szansę na poprawę, albo to nie skończy się dobrze...
Lwiczka pod wieczór wyszła z domu i zadowoliła się pięknym widokiem zachodzącego słońca. Niebo zaczynało się robić granatowe. Księżniczka pobiegła przez gęstą trawę z pagórka. Zobaczyła jakąś gromadkę lwiątek bawiących się przy ognisku. Zmrużyła oczy i naliczyła dosyć sporo cieni tańczących i biwakujących. Ruszyła w tamtą stronę. Weszła w strefę oświetloną. Obok niej bawiło się mnóstwo lwiątek znanych z widzenia, ale tych które pierwszy raz zobaczyła na oczy. Jakie okazało się jej zdziwienie gdy ujrzała bardzo znajomą postać.
- Michael?!- zapytała.
Lwiak skierował zdziwiony wzrok ku niej.
- Luna, jak miło cię widzieć!- krzyknął przytulając ją.
Lwiczka zupełnie się tego nie spodziewała, ale od razu poczuła motylki w brzuchu i wtuliła się w jego miękkie futerko. 
- Ale co tu robisz?- spytała nadal niczego nie rozumiejąc.
- Rodzice od Otty zorganizowali dla nas biwak. Miłe to z ich strony co nie?
- Bardzo... Powiadasz rodzice Otty?- dopytała się jeszcze raz.
- Tak, czy coś nie gra?
- Wszystko jest okej- zapewniła rozglądając się dookoła.
Zabawa była niemożliwa, wszyscy cieszyli się, skakali i tańczyli. Lwiczka nawet dojrzała tam Imsi i Tamari.
- Poczekaj na chwileczkę- powiedziała do Michaela puszczając jego łapy.
Poszła w ich kierunku.
- Luna! - krzyknęły obie.
- A wy się skąd znacie?- zapytała.
- Żartujesz sobie? Nasi rodzice są przyjaciółmi.
- To ciekawe- odparła Luna- A znacie organizatorów tej imprezy?
- Nie- odrzekła Tamari- Ale jak jakaś jest to nie może obyć się beze mnie. W naszej miejscowości mało było odprawianych tego typu imprez, zabaw, biwaków, pikników i tak dalej, nie chce mi się dalej tego wymieniać, rozumiesz, ale jak jakieś były to zawsze w nich uczestniczyłam. Były takie momenty kiedy...
- Stop! Wystarczy, zaś się zagalopowałaś- przerwała jej Luna z uśmiechem- A ty?- zapytała Imsi.
- Też nie wiem kto jest organizatorem, bo nie jestem tutejsza, ale miło z jego strony.
- Racja, bardzo miło...
- A o co chodzi? Ty znasz?- spytała Tamari w zamyśleniu.
- W pewnym sensie...- Luna starała się jak najszybciej zmienić temat- A są tu jakieś konkurencje? Na przykład liczenie gwiazd na niebie, byłoby ciekawie.
- To nie możliwe- podkreśliła Imsi.
- Ja czasami nad tym się zastanawiałam...- pomyślała Tamari.
Luna gestem skierowała łapy z pochwałą dla niej spoglądając na Imsi.
- Czasem siadałam na trawie, gdy było bardzo ciemno- ciągnęła- I nikt nie przeszkadzał mi w tym, wiatr rozwiewał mi sierść, trawa łaskotała w łapy i westchnęłam ciężko. Zamknęłam oczy i...
Zaś nie dano jej dokończyć dosyć długiej i zajmującej opowieści, bo Imsi wtrąciła jej się w słowo.
- Chwilunia, przecież żeby liczyć gwiazdy trzeba mieć oczy szeroko otwarte.
- Zależy czym patrzysz- odparła Tamari.
Imsi skrzywiła się ze zdziwieniem, a Luna w między czasie powędrowała znów do Michaela. Przywitała się po drodze ze znajomymi. Dostrzegła również Otty śmiejącą się na cały głos ze swoimi koleżankami. Gdy ją zobaczyła zrobiła współczująco pogardliwe spojrzenie w kierunku Luny.
Michael bawił się ze swoimi kumplami i każdy był zajęty. Stanęła więc w oczekiwaniu obok niego. Zorientował się i przystopował. Przeprosił kolegów i zwrócił się do niej.
- I jak się podoba?
- Miło jest, nawet bardzo. Szkoda tylko, że Otty musiała być organizatorką.
- Nie lubicie się, co?
- No raczej- odparła- Ale świetnie się bawię.
Stanęli obok siebie na pagórku. Luna popatrzyła na Michaela czy przypadkowo nie chce jej objąć, ale się nie doczekała.
,, Pewnie traktuje mnie tylko za zwykłą przyjaciółkę ''- pomyślała- ,, Mam nadzieję, że to się zmieni ''. 
- Tak też jest miło!- powiedziała dosyć podniosłym tonem z uśmiechem patrząc mu w oczy.
Od razu zaczaił o co biega.
- Przecież wystarczyło powiedzieć- zapewnił i przybliżył się do niej.
Całą noc spędzili na siedzeniu i spoglądaniu w gwiazdy. Biwak dobiegał końca i każdy kładł się spać, a oni nadal siedzieli.
Tamari spojrzała na nich z zadowoleniem. 
- Już jest późno, może uświadommy im to- zaproponowała.
- Nie, nie przeszkadzajmy im- odparła Imsi ciągnąc za sobą koleżankę.
- A wiesz, może liczą gwiazdy. Tyle, że do liczenia gwiazd przyjmuje się inną pozycję, bo jak nie...
- Daruj sobie, pozycję zapewniam cię można mieć jaką się chce.
- No nie, bo musisz mieć dobry kąt by widzieć wszystko inaczej źle policzysz i wszystko nie będzie się liczyło. Znałam taką jedną lwicę, która nie stosowała się do tych zasad i wszystko się popsuło. Zmarnowała na to bardzo dużo czasu, a nic z tego nie wyszło...
- Tamari, proszę. Zamilcz wreszcie!

W tym samym czasie Unis rozpaczliwie poszukiwała Luny.
- Nic mi nie powiedziała, nie mam pojęcia dokąd poszła!- rozpaczała żaląc się Stahrze.
- Spokojnie, nic jej nie jest.
- Ja wiem, ale musi mnie o tym informować. Uch! Teraz to przesadziłaś Luna...- powiedziała nieco ciszej.

4 komentarze:

  1. Mam nadzieje że ona i Michael będą ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna i wciągająca notka. :) Czekam na więcej.
    Pozdrawiam, Joxx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Luna i Michael są razem tacy uroczy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, rzeczywiście są czarujący. Ciekawe czy Luna będzie miała kłopoty przez to wyjście : P

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz? : )