piątek, 22 marca 2013

,, Zrozumiałam, że trud stwarzałam sobie tylko ja…''


Lwiczka obudziła się z samego rana. Uchyliła lekko powieki i zamrugała. Miała nadzieję ujrzeć ciepły dom, suche ściany, miękkie podłoże i śniadanie obok łóżka, ale za to ujrzała widną pogodę, morką trawę i drzewo, oślizłe bagno, a na niej leżącą wilgotną kulkę.
- Fuj!- krzyknęła i szybko pozbierała się z ziemi zrzucając coś co na niej przebywało. 
- Ała!- oświadczył włochaty stwór- Co ci odbija?
- Yoe- powiedziała uspokajając się.
- A kogo się spodziewałaś? Ty chyba urwałaś się z choinki wielkanocnej.
Luna uśmiechnęła się, ale już więcej nic nie powiedziała.
- W prawdzie to dobrze, że mnie obudziłaś. Mógłbym tak spać do południa, a sama rozumiesz, mamy misję do wykonania- przypomniał.
Zaczął iść w kierunku ścieżki, którą utworzyły kwiaty, zupełnie jakby spodziewały się ich przybycia. Księżniczka ostrożnie stąpała po trawie. Usiłowała się nie pośliznąć, ale jednak jej starania były marne. Wyłożyła glebę przygniatając małego towarzysza.
- Przepraszam- oznajmiła pomagając mu wstać.
Yoe tylko wyciągnął palec w górę i przymknął oczy. 
,,Ugryzł się w język''- pomyślała i zaczęła chichotać. 
Wstał i otrzepał swoje futerko. 
- Czeka nas teraz najmilsza część- odparł.
- Najmilsza? A to dlaczego?- zdziwiła się Luna.
- Jest prosto przebrnąć tylko przez tą przeklętą trawę, w dodatku ładny plener. Jak dla ciebie oczywiście- dodał- Ja nie przepadam za tym, ale wiem, że to jest dla ciebie cudowne. 
- No jak można nie lubić przyrody?- zapytała nie czekając na odpowiedź.
Pomaszerowała szybszym krokiem.
Po pewnym czasie wędrówki zatrzymali się. Luna stanęła naprzeciwko wielkiego drzewa i nastawiła uszu.
- Coś słyszałam- oznajmiła nie odrywając wzroku.
Rzeczywiście coś w koronie tego drzewa poruszało się. Lwiczka wyciągnęła pazury i powoli zaczęła się skradać.
- Co robisz?- przeraził się Yoe.
Nie udzielono mu jednak odpowiedzi. Luna była zbyt zajęta. Przypominała sobie jak to ją Zagus uczył polowania. Teraz musi to zastosować w praktyce. Nie była pewna jak to wyjdzie, ale wiedziała jedno. To mógł być szpieg.
Szybkim ruchem zaczęła galopować.
- Przestań! Nie wiesz co robisz!- krzyknął towarzysz, ale było za późno.
Chwyciła się pazurami kory drzewa zrobiła parę kroków, ale zaczęła się ześlizgiwać.
- Ratunku!
- Nawet ja wiem, że lwy nie potrafią się wspinać na drzewa, a jeżeli im się to uda to o zejściu z niego nie ma już mowy!
Lunie udało wdrapać się na gałąź i spojrzała w górę. Zobaczyła tylko czyjś ogon przypominający do lamparta. Zwróciła się do Yoego.
- Jak to, lwy nie potrafią? A czemu pantery, lamparty i tak dalej potrafią?
- Są do tego przystosowane jakoś, nie mam pojęcia, nie znam się na tych rzeczach. Teraz przemyśl swój głupi postępek, a potem zastanów się jak masz zamiar zejść.
- Normalnie, zeskoczyć...- odparła.
- ... i się zabić- dokończył- Nie rozumiesz, że to zbyt wysoko? 
No fakt, tego biała lwiczka nie wzięła pod uwagę. Zaczęła lekko panikować, ale potem uświadomiła sobie, że nawet wygodnie jej tam jest. Położyła się tak, że łapy zwisały jej z gałęzi w dół.
- Helo, zapomniałaś już może dokąd idziemy?
- Jak mogę iść, skoro jestem tu uwięziona?- zapytała nie podnosząc łba.
Yoe chwycił się łapami za tył pleców i dreptając w tem i z powrotem rozmyślał. 
- Masz możliwość latania?- spytał po chwili.
Lwiczka pokręciła głową.
- Niestety, takie rzeczy są niespotykane... chociaż- ciągnęła dalej.
- Chociaż co?!
- Chociaż, znam lwicę która potrafi, ale mieszka na innej Ziemi. Po za tym jest dużo młodsza ode mnie, więc...
- Normalnie... nienormalne!- odparł Yoe- Weź wreszcie nie rób niepotrzebnych problemów- tutaj ściszył głos, tak aby Luna nie mogła go usłyszeć- I tak będzie ich jeszcze wystarczająco dużo.
- Przestań, myślisz, że chciałam!?
- No zrobiłaś to naumyślnie, jak wszystko dotąd, kto cię w ogóle wychowywał?
- Rodzice!- krzyknęła- Do czasu...
- Ty wszystko wiesz- odparł.
Luna siedziała tam dość długo. W pewnym momencie zamyśliła się.
,, Jak mamy tam szybko dojść, jak ja utrudniam tą drogę''. 
Zrobiło się jej głupio i szybko rzuciła do Yoego.
- Przepraszam.
On nastawił uszu i odwrócił się do niej.
- Co takiego?- zapytał.
- Przepraszam, nie każ mi tego powtarzać więcej razy, aby napawać sobie tym uszy- odrzekła smutnie.
Stworzonko nic nie opowiedziało. Stanęło tylko plecami do niej, ale uśmiechnął się pod nosem.
,,Przynajmniej żałuje za to co zrobiła''- pomyślał radując się w duszy.

czwartek, 14 marca 2013

,,Bo tylko postępując źle zostajesz zauważony''

Po pewnym czasie Luna zbudziła się. ,, Auć, moja głowa!''- pomyślała. Zrobiła zamaszysty ruch, ale w sekundzie cofnęła łapę.
- Ej, uważaj trochę!- ktoś zawołał.
Luna przyjrzała się uważnie małej postaci.
- Chciałaś mnie zgnieść czy jak? Phi! Też coś! Ci duzi to tylko wielkością bezwstydnie się popisują. Jak ktoś jest niski to nie ma żadnych praw, nieprawdaż!?
Małe stworzonko zbliżyło się do Luny gwałtownie ze wściekłą miną.
- Ja przepraszam, sama nie wiem jak to się stało, dlaczego tu jestem..?
- '' Dlaczego tu jesteś''- powtórzył z determinacją kolorowy zwierzak- Dlaczego tu jesteś pytasz? Nie mów, że nie wiesz. To ja jestem posłańcem, który miał się po ciebie zgłosić. Idziemy na poszukiwanie Berła. Chyba już dostatnio wypoczęłaś? To ruszajmy!- ponaglał.
Luna potarła swoje czoło powoli zbierając się z oszołomieniem. 
- Na co jeszcze czekasz?
- Pójdę pod warunkiem, że mi odpowiesz kim jesteś i jak się tu znalazłam?
- Nazywam się Yoe, a jesteś tutaj przez użycie swojej magicznej szkatułki.
- Jak?
- To jest w pewnym sensie... taki jakby teleport. Służy właśnie do przenoszenia się z miejsca na miejsce.
- Ale skąd wiedzieliście, że ja akurat go znajdę, przecież równie dobrze mógłby ją wziąć kto inny?
- Wnioskowaliśmy, że światło i ślady zwabią cię do tej jaskini. Przecież wszyscy kochają przygody!- wykrzyknął.
- A czyje to były ślady?
- Bo ja wiem?
Luna zrobiła wielkie oczy.
- No ojeju! Ktoś je zrobił, nie wiem, nie znam go! To nie moja działka tłumacza, jestem przewodnikiem, a zadanie masz wykonać sama.
- Jakie zadanie?
- No odnaleźć Skrzydlate Berło, Kyleinos.
- Kto?
- Nie ważne.
- Gdzie mam iść?
- Tam gdzie poprowadzę.
- Trochę zwięzłe te odpowiedzi.
- Trochę za dużo pytań.
- Ty mnie tam zaprowadzisz.
- Tak.
- A droga jest w miarę bezpieczna?
- Raczej.
- Nie zapodziejemy się nigdzie?
- Nie.
- A to się może znajdować wszędzie?
- Prawda.
- To ja już nic nie rozumiem.
Yoe ukrył twarz w dłoniach.
- Może... po prostu chodź.
- Dobry pomysł- przytaknęła Luna.
Nadal w jej głowie kręciła się niezliczona liczba pytań i myśli. Oglądała się za siebie wiele razy nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę. Może to tylko sen, po prostu upadając zemdlała i to jej się śni. Szczypała się wile razy i gryzła w palce. Towarzysz zauważył jej dziwne zachowanie i jak zwykle skomentował.
- O co tym razem chodzi?
- Właściwie o nic...- wyszeptała.
- To świetnie- odparł przewracając oczami.
,, Ciekawe gdzie może się to znajdować, może czeka nas godzina drogi, albo dzień, lub dwa! Może więcej...'' potem przeraziła się bardziej ,, Wszyscy się będą o mnie wypytywać, a Unis tym razem tego nie przeżyje. I to będzie moja wina? Będę miała na sumieniu śmierć wielu osób, które się o tym dowiedzą? Mam nadzieję, że spokojnie wrócę do domu, albo ten zwierzaczek długo nie pożyje. Kurcze, nie zauważyłam, ale zaczynam zamieniać się w Tamari. Może dość już tego rozmyślania?'' Luna zaczęła panikować. Przyspieszyła kroku prawie podeptawszy Yoego.
- Hej! Co do licha ty wyprawiasz?!
- J-ja nie wiem czy to się uda.
- Wszystko zależy od ciebie.
- Nieprawda!- ryknęła odwracając się do niego i przyczepiwszy pazury w jego sierść- A ty? Może wyprowadzisz mnie w maliny!? Jak mogę ci ufać, skoro znam cię dopiero od dziesięciu minut!?
Yoe patrzył na nią z przestrachem w oczach. Lwiczka powoli przestała go trzymać i oddaliła się.
- Przepraszam to prze te emocje- odrzekła.
- Rozumiem- oznajmił poprawiając swoje futerko, spoglądał na nią i tak ostrożnie.
Takie ataki zgrozy mogą go szybko zmieść z tego świata, więc przestał być dla niej taki szorstki. Nie rozumiał, że dla księżniczki to wielki stres, ma przed sobą trudne zadanie. Szli niedługo, gdy zaczął wyzywać na cały świat.
- Głupie kwiaty, ten ich pyłek tak w nos drażni!
Nagle tak usiadł na jego głowie i zaczął śpiewać.
- Sio mi stąd! Nienawidzę śpiewu ptaków i po co jest to słońce? Tylko po to żeby po oczach razić, jak się dokądś zmierza. I ta zielona trwa, małe zwierzątka źle sobie radzą, kolejna wada!
Zaczął kopać z nienawiścią w wielkie kępy traw i nerwowo rozdeptywać ją pod sobą.
- Dlaczego jesteś taki zły?- zapytała prosto z mostu Luna patrząc na małego.
Zwierzak zatrzymał się na chwilę.
- Taki zawsze jestem.
- Nie zastanawiałeś się jak to być szczęśliwym?
- Kiedyś byłem, ale to mi się nie opłaciło.
- A coś się stało?
Na te słowa Yoe nic nie odpowiedział. 
- Nie zmienisz mnie, nawet o tym nie myśl- odparł przewidując co lwiczka zamierza zrobić.
- No weź, przecież życie w zgodzie z przyrodą i tym co cię otacza jest najważniejsze. 
- Nie dla mnie- odrzekł i będąc pewnym, że temat jest zakończony przyspieszył kroku.
Jednak księżniczka nadal ciągnęła go za język. Stanęła przed nim i uśmiechnęła się.
- Czego?- zapytał.
- Za nim dojdziemy na miejsce, właściwie nie wiem kiedy to nastąpi... postanawiam pokazać jak można się cieszyć z każdej drobnej rzeczy.
- Coś w to zaczynam wątpić, nie zgadzam się...
Ale za nim dokończył lwiczka chwyciła go i posadziła na swoim grzbiecie.
- Trzymaj się mocno!- zawołała.
- Nie, przestań, nie zgadzam się na to!
- Juhu!- krzyknęła.
Zaczęła biec przed siebie, za nim przebiegła kilkanaście metrów to zgubiła Yoego... chyba ze dwanaście razy. 

-----------------------------------
A oto nagroda dla Anonimowego za wygranie konkursu w zgadywanki : ) Poprawna odpowiedź to numer 3 .


środa, 6 marca 2013

Wyniki konkursu

1.

a) Luna i Pami
b) Otty i Pami (tutaj była scena z rozdziału ,, Podstępy nie popłacają ''
c) Zagus i Luna
d) Unis i Satha
e) Wiva i Luna
f) Pakro

2.
  1. Luna
  2. Michael
  3. Satha
  4. Wiva
  5. Kama
  6. Popo
  7. Imsi
3. 
  • F Satha była opiekunką Luny
  • P Luna zakochała się w Michaelu z jego wzajemnością
  • F Tala i Zagus nie zostali na stałe na Rajskiej Ziemi
  • F Do groty ze szkatułką Luna poszła z towarzyszącą jej Pami
  • F Opiekunki pilnują aby Lunie udawały się dane zadania

4. 

  1.  Luna położyła znalezioną szkatułkę do Królewskiej Groty. Zainteresowała się tym Otty i postanowiła wkroczyć do akcji. Spodobał jej się przedmiot, który należał do księżniczki. Gdy wyszła, Otty razem ze swoją przyjaciółką Popo ukradkiem wślizgnęły się do jej mieszkania. Podstawiły coś przypominającego szkatułkę Luny i nasypały tam piasku, aby było cięższe. Jednak Luna i Pami nakryły złodziejki, które ruszyły do ucieczki. Nie potrafiły za nimi nadążyć. Imsi, która wylegiwała się nieopodal usłyszała nawoływania. Zawiązała lianę tak aby Otty przewróciła się. Plan miał dobry skutek, a Imsi oddała szkatułkę właścicielkom. 
  2.  Lwiczkę jaką Luna poznała z tego rozdziału była Tamari. Pochodzi z innej Ziemi niż Luna. Jest bardzo rozgadana.
5.  Luna- księżniczka Rajskiej Ziemi, przyjaźniąca się z Pami
     Zagus- władca Rajskiej Ziemi, sprawiedliwy lew
     Popo- najwierniejsza przyjaciółka Otty

6. Tu pisaliście opowiadania :)

7. Około 6 .


A teraz nagrody!


Niespodzianka, mój własny gif:


I rysunek Milele:






Przykro mi Taisy, ale od Ciebie nie uzyskałam e-maila : (

Zaglądajcie do zakładki ''konkursiki'', tam będą się ukazywać małe konkursy z nagrodami. Następny blogowy konkurs nie ukaże się prędko. 

Więc jeszcze raz gratuluję wszystkim i zapraszam do udziału w kolejnych.