niedziela, 3 listopada 2013
Jaskinia Eude
Luna ruszyła od zaraz. Zaczęła biec nie zważając na przerażonego Crava.
- Oszalała!- zawołał i zaczął biec w kierunku swego domu- Matko!
Lati wyszła z groty.
- O co chodzi?
- Luna, ta lwica co tu była... Ona poszła do Jaskini Eude!
Na twarzy królowej nie malowało się zdziwienie.
- Jeżeli tego chce to pozwól jej. Widać ma jakieś zadanie do wykonania.
- Ty też jesteś za tym aby mogła stracić życie?- zdziwił się lew.
- Nie przesadzaj- skarciła go i odeszła.
Cravin nie wierzył w to co słyszy. Postanowił udać się na Rajską Ziemię.
Równiny Wiecznych wyglądały bardzo groźnie, ale to była jedyna droga na skróty. Luna wkroczyła w ich progi. Wydawało się, że wystarczy przejść przez wąską szczelinę i jest się już na drugim końcu. Lwica nie zwlekała i zaczęła przez nią biec.
- No i co? Jestem już w połowie drogi i nic się nie dzieje- zaśmiała się.
Coś zapiszczało jej przez oba uszy. Zatrzymała się i krzyknęła. Pisk nie był do wytrzymania.
-ODEJDŹ STĄD!- usłyszała.
- Którędy idziemy?- zapytał Sitver.
- A mamy w końcu jakiś wybór?- zdziwiła się kremowa.
- No Równiny Wiecznych, ale tam nie radzę iść mimo, że to jest droga na skróty łatwo tam zabłądzić. Jeżeli się pospieszymy to ominiemy je w takim samym czasie.
- No to w drogę.
Luna tarzała się po podłodze zatykając uszy łapami.
- Dość! Dość!- krzyczała.
Pisk jak nagle się pojawił tak i nagle zniknął. Luna mogła iść dalej. Widziała już zarys Jaskini Eude.
,, Małe ostrzeżonko nie zaszkodzi''- pomyślała.
Stiver i Pami również zbliżali się do Jaskini Eude nie mając pojęcia, że mogą zastać tam Lunę.
- Po prostu schowajmy się w tej Jaskini. Nie dam rady już dłużej iść- powiedziała Pami.
Oboje byli wykończeni tą całą podróżą. W pewnym momencie kremowa nie umiała nawet iść. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Lew musiał resztą drogi nieść ją na grzbiecie. Pami nawet zapomniała, że właśnie oboje tam zmierzają za Luną. Południe nie wydawało się takie jakie każdy sobie wyobraża. Żaden promień słońca nie przedostawał się przez szare chmury.
- Jesteś już blisko, nie marnuj swojej szansy, uda ci się...
Luna zaczynała po woli majaczyć. Dużo kosztowało ją aby znaleźć się u stóp tej Jaskini.
- Jest niedaleko, uda ci się...
Po długim czasie lwica doczołgała się do wejścia Jaskini Eude. Runęła na ziemię z trudem łapiąc oddech.
- Jesteś, jesteś...- powtarzała sobie- A może to tylko piękny sen..- zastanowiła się po chwili.
Za nim weszła do środka musiała pozbierać myśli, które nieustannie tłoczyły się w jej głowie. Wewnątrz było ciemno. Jej wzrok powoli oswajał się z otaczającą czernią. Każdy kawałek jej ciała odczuwał wewnętrzny niepokój. Kolejna wizja.
Widzi... stworzenie. Czarne stworzenie, które również szuka Skrzydlatego Berła. Nie ma co zwlekać.
- Zdawało mi się...
- Co?- zapytała Pami, którą mało interesowała sama odpowiedź.
- Białą postać wchodzącą do tej groty...- zaczął Stiver.
- CO?!- wykrzyknęła lwica jeszcze głośniej.
Stanęła na równe nogi
- To nie jest jakaś tam grota! To Jaskinia Eude! Jesteśmy na miejscu!- rzuciła się na zdziwionego nagłym atakiem euforii lwa.
Pocałowała go.
- Dziękuję ci za wszystko co zrobiłeś, za to, że zdecydowałeś się ze mną tu iść, za twoją cierpliwość, wytrwałość, za wszystko ci dziękuję!
Luna biegła przez ciemny korytarz. Co jakiś czas słyszała dookoła siebie szmery, szepty i głosy. Raz udało się jej usłyszeć swoje imię.
,, Dokąd mam zmierzać''- błądziła myślami.
- Śladem swego serca...- odpowiedziała sobie.
Instynkt podpowiadał jej czy postępuje słusznie. Po długim rozpaczliwym szukaniu Berła wreszcie je ujrzała. Unosiło się nad najwyższą skalną półką. Błyszczało, że trudno było na nie spojrzeć. Przymrużając oczy Luna zaczęła się wspinać ku górze.
- Luna!
Odwróciła się. Nikogo nie było.
,, Skup się na celu''.
Myśli przerwał jej potężny warkot. Po raz kolejny spojrzała do tyłu. Pod nią znajdowało się stado zdenerwowanych psich istot przypominających wilki. Zaczęła szybciej podążać do Berła. Spostrzegła, że nie tylko ona się o nie stara. Wyżej od niej znajdował się jeden z wilków.
,, Jeżeli on zdobędzie je pierwszy wszystko pójdzie na marne!''.
Rzuciła się w pogoń. Czarny pies zauważył Lunę i również przyspieszył. Ułamki sekund, chwile...
Lwicy zapłonęły oczy.
,, On nie może być pierwszy!''.
Pami i Stiver wtargnęli go Jaskin .
- Którędy teraz?- zapytał lew.
Do ich uszu dotarły warkoty wilków.
- Chodźmy za tymi odgłosami!- zaproponowała.
Skalne korytarze były niebezpieczne. Pełno było zapadni lub ogromnych pajęczyn.
W końcu wyszli otworem na ''pole walki o Berło''.
- To przecież Luna!- krzyknęła Pami.
Stiver zakrył jej usta.
- Jeszcze nas usłyszą.
- Przecież ten stwór będzie pierwszy przed nią!
Rzeczywiście, wydawało się, że lwica zajmie drugie, a raczej ostatnie miejsce w tej potyczce. Nagły przypływ siły i odwagi jednak na to nie pozwolił. Żarzące się krwistą czerwienią oczy Luny nie wyróżniały się już z tłumu wilków.
- Berło jest moje!- wykrzyknęła.
Wykonała potężny skok i znalazła się wyżej niż czarny stwór.
- Jeszcze tylko trochę...- łapa księżniczki była tuż tuż od celu- MAM!
Rozbłysło światło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)